Gość 03.04.2011 10:31
Brak stosunków w małżeństwie.
Jesteśmy z żoną 15 lat po ślubie, mamy 2 dzieci. Od zawsze "zabezpieczaliśmy się" stosunkiem przerywanym, jak widać nieskutecznym. Prze wszystkie te lata żadne z nas nie czuło, że traktuje w najmniejszym stopniu małżonka przedmiotowo. Niedawno jednak, żona trafiła niestety na Waszą stronę. Przeczytała, że praktycznie od 15 lat żyliśmy w grzechu i teraz chce to zmienić. Z relacji żony i pobieżnym poznaniu stanowiska odpowiadającego na pytania (celowo nie napisałem stanowiska KK, ponieważ ono jak każde prawo zależy od interpretacji osoby je przedstawiającej), nasz stosunek powinien zawsze być otwarty na poczęcie lub prościej wytrysk powinien być dopochwowy. I tu zaczyna się problem, ponieważ żona nie chce więcej dzieci powinniśmy odbywać stosunki w dni niepłodne. Jednak dla mnie przedstawiona tu interpretacja prawa jest zła i się z nią nie zgadzam to może złośliwie, ale uważam takie postępowanie w niczym nie ustępujące stosunkom przerywanym, ba nawet jeszcze gorszym. Ponieważ tak jak napisałem na wstępie stosując to "zabezpieczenie" mamy 2 dzieci. Ponadto jeśli mówimy o nie marnowaniu nasienia i stosunkach w dni niepłodne jest to hipokryzja. Dlatego idąc tym absurdalnym tokiem rozumowania przedstawianym tu przez osobę odpowiadającą na pytania, uważam że powinniśmy odbywać stosunki tylko w dni płodne, na co w żaden sposób nie zgodzi się żona.
Następna sprawa dotycząca przedmiotowego traktowania współmałżonka, to dopiero od teraz w rozmowach z żoną pojawia się temat rodzenia, rozrodczości itd, po prostu żona ma być maszynką do rodzenia dzieci, a ja buhajem do jej zapładniania - czy tak?
Małżonkowie mają prawo decydować, ile chcą mieć dzieci. Mogą powstrzymywać się od współżycia, kiedy wiedzą, ze mogłoby począć się dziecko, a go nie chcą. Więc mogą stosować metody naturalne. Inne sposoby zabezpieczania się - środki antykoncepcyjne, stosunek niefizjologiczny, przerywany - są przez Kościół uważane za niemoralne.
Z tego wynika, ze ani Pana zona nie musi tylko rodzic, ani Pan nie jest traktowany jak buhaj rozpłodowy.
J.