JuLeczka 04.03.2011 18:12
od pewnego czasu nie potrafię poradzić sobie z moimi problemami i przeciwnościami. zauważam w sobie coraz więcej negatywnych cech, zaczynam siebie wręcz nienawidzić.Jednym ze sposobów, które pozwalają mi o tym zapomnieć, jest samookaleczanie się. Czuję się zupełnie zapomniana przez Boga, jak gdyby mu już na mnie nie zależało. jakbym była jednorazowa, ale już się zużyłam. wydaje mi się, że jednym z powodów takiego rozumowania jest słuchanie różnych kontrowersyjnych muzyków np. marilyna mansona (tzw. pseudo metal : p).
zupełnie się pogubiłam. proszę o odpowiedź.
Całkiem możliwe, że u źródeł Twoich problemów tkwi słuchanie owej muzyki. Pomijając już kwestie związane z zagrożeniami duchowymi płynącymi z wpływy Złego ducha nie sposób nie zauważyć, że muzyce takiej daleko do tego, co zazwyczaj nazywamy pięknem. Może i wyraża jakiś bunt, ale na pewno człowieka nie podnosi, nie buduje. Wręcz przeciwnie... Z tą muzyką jest chyba tak, jak z przebywaniem z brudzie czy bałaganie. Niby można to lubić, ale wcześniej czy później sprawia, ze na życie zaczyna się patrzyć jak na śmietnik...
Co zrobić? Przede wszystkim porozmawiaj z Bogiem. Przedstaw mu swój stan na modlitwie, gorąco proś Go o pomoc. Spróbuj słuchać muzyki łagodniejszej. Choćby nie tak wesołej, ale łagodniejszej. A co do tego cięcia się...
Trudno jednoznacznie powiedzieć, co stoi u podstaw Twojego zachowania. Czy chcesz się za coś ukarać? Czy chcesz zwrócić na siebie uwagę? A może ból istnienia jest tak wielki, że wolisz ból jaki przynosi okaleczenie się? Spróbuj odpowiedzieć sobie, dlaczego to robisz. I wtedy szukaj jakiegoś antidotum: uświadom sobie, że okaleczanie to za wielka kara za cokolwiek, że dla innych okaleczając się jesteś dziwolągiem, nie osobą godną zainteresowania.... A ból istnienia spróbuj ukoić jakoś inaczej.... Najlepiej służbą bliźniemu... Wtedy widzi się sens życia... I boli mniej...
J.