dorosła 15.02.2011 19:42
Na jednej z pielgrzymek ksiądz przewodnik udzielił nam dyspensy. Nie mówił, że to dyspensa, jednak tak to brzmiało. Mianowicie powiedział, że tylko sumienie dziecka opiera się na słuchaniu rodziców, dorosłego zaś sumienie nie oskarża za grzech, gdy nikt tego co zrobił nie widział. I miał w sumie rację - bo po co się spowiadać z czegoś, czego nikt nie zobaczył, np. z plamy na czyimś obrusie, gdy się go zaraz wypierze i odnowi przed przyjściem jego właściciela.
I to ma ręce i nogi - w sumie kradzież mimo, że jej pozornie nikt nie widzi, to i tak ktoś w końcu widzi złodzieja - przechodzień na ulicy, ekspedientka czy ktokolwiek. Więc kradzież jest grzechem.
Ale gdyby zdarzył się jakiś ciężki grzech, którego nikt by nie widział, to jak to rozpatrzeć (według sumienia dorosłego)"?
Zło jest złem niezależnie od tego, czy drugi człowiek je widzi, czy nie. Zawsze widzi Bóg. Dlatego grzechem jest zabójstwo, którego nikt nie widział,zdrada małżeńska, o której nie wie mąż/żona jak i masturbacja...
J.