nikita 23.01.2011 22:35
witam!nie jestem pewna czy to wlasciwe miejsce na moje pytanie.jestem mezatka od 2 lat.obecnie mamy kilkumiesieczne dziecko. a moje pytanie brzmi-jak poradzic sobie z niechecia do teścia na którego dosownie nie mogę się patrzeć. moj rodzony tata zmarl 2 lata przed naszym ślubem, bardzo bylam z nim zwiazana emocjonalnie.po slubie wedle nauk mojej mamy do tescia zwracalam sie kilkakrotnie tato ale on mi na to odpowiadal{nie jestem twoim tatą bo nie spalem z twoją mamą}nie musze tumaczyc jaką odraze to we mnie wywolalo to prostackie zachowanie a glownie obrazil moje uczucia. do tesciowej mowie mamo normalnie.dosc ze od tamtej pory jedynie toleruje jego obecnosc.kilka razy mialam mu powiedziec oc o nim mysle ale szkoda moich nerwow bo to taki typ co go to nie obejdzie.w kazdym razie mowie do niego na {wy}jak sie kiedys mowilo do starych ludzi no bo tesc to nijak a nic innego nie pozostaje.nie wspomne ze dziadek w odniesieniu do tescia ledwo mi przez gardlo przechodzi a mezowi powiedzialam ze by przy mnie tego slowa nie wymawial w odniesieniu do swojego ojca. wiec czy jest jakis sposob na oczyszczenie tej relacji bo przeciez co raz musze sie spowiadac z urazy do tescia.PROSZE POMOŻCIE
Skoro odraza powstała, to pewnie łatwo nie minie. Bo chyba jego sposób odnoszenia się do Ciebie nie uległ zmianie... Staraj się utrzymywać poprawne stosunki. Ale jednocześnie zachować potrzebny w takich wypadkach dystans. Im dalej, tym odraza mniejsza... A jeśli zachowujesz poprawne stosunki, spowiadać się z tego nie musisz. Bo...
To szerszy temat. Ale w skrócie: uczucia nie są grzechem. Bo nie zależą od nas. Grzechem mogą być konkretne czyny, które z tych uczuć wynikają.
J.