kkkkd 09.01.2011 19:11
Witam. Proszę mi powiedzieć, jak ma postępować osoba, która świadomie odseperowała się od Kościoła i spraw wiary na kilka lat, ale czuje gdzieś głęboko Boga w sobie ? Czy taka osoba może się wyspowiadać i dać sobie czas na poukładanie myśli, czy spowiadając się musi wejść na ściśle chrześcijańską drogę ? Czy Bóg może docenić moją wolę zmian i wybaczyć zbłądzenie ? Czy mogę chwilowo być poza wspólnotą i pozwolić sobie dojrzeć do decyzji ? Czy wierząc w istnienie osoby boskiej i jej obecność w moim sercu mogę jednocześnie odciąć się od doczesnych spraw Kościoła, których nie akceptuję ?
Trudno na tak postawione pytania jednoznacznie odpowiedzieć. Niby dobrze, ze człowiek robi jakiś krok na drodze pojednania z Bogiem. To już coś. I gdyby nie chodziło o spowiedź i ważność spowiedzi, można by sie z tego cieszyć, ale...
Co to znaczy "odseparowała się od Kościoła i spraw wiary"? Niechodzenie na niedzielną Mszę jest grzechem ciężkim. Raczej trudno uznać, że ktoś może sobie nie chodzić, bo się zastanawia, i uważać, że wszystko jest OK. Co to znaczy "wejść na ściśle chrześcijańską drogę"? Jeśli katolik popełnia grzechu lekkie, to może sobie dawać czas. Ale grzechy ciężkie grożą utratą zbawienia. Jak odpowiedzialnie, nie znając szczegółów, można by napisać "tak, może dać sobie Pani czas na poukładanie myśli"? Co też istotne, ile ma być tego czasu?
Rada: trzeba te wszystkie sprawy powierzyć spowiednikowi. Ale już konkretnie. On znając szczegóły zdecyduje co może, a czego nie może zrobić..
J.