anulka 30.12.2010 00:15

Proszę odpowiadającego- czegoś naprawdę tu nie rozumiem.
Sprawa dotyczy mianowicie zbawienia niewierzących i dzieci nieochrzczonych.
Bo jeśli sprawa dotyczy ludzi nie znających Jezusa- jakiś plemion np. w Afryce itp., mułzumanów... itp. to odpowiadający mówi- człowieka zbawia Bóg, On zna serce nie znającego Jezusa człowieka, jego motywy, sumienie, czyny itp. i to Bóg decyduje i sądzi. Ok. Rozumiem to. Są w PS nawet słowa apostoła mówiące o niewierzących, którym nie było dane poznać Dobrej Nowiny, ale których Prawo Boże Bóg wypisał w sercach , gdzie ich sumienie staje jako świadek wyboru dobra lub zła w ich życiu.

Sprawa ta wydaje się zrozumiała dla prostego szaraczka jak ja- sprawiedliwa i dobra.

Ale kiedy pojawiają się pytania o zbawienie dzieci nienarodzonych- w odpowiedziach pojawia się niekonsekwencja i niesprawiedliwość. Bo one nie są już traktowane jako nawet niewierzący. Nie odpowiada się, że Bóg zna ich serca, sumienia i czyny i będzie je Sam sądził i zbawiał. Nie są traktowani jak wszyscy inni ludzie, nawet niewierzący i grzesznicy. Ich możliwość zbawienia już nie od ich serca, sumienia ale... zależy od decyzji teologów.
Oznacza to jakby wcześniej ci teologowie im tej nadziei na zbawienie nie dawali, teraz jednak po namysłach twierdzili, że nadzieję na zbawienie mają. Takie twierdzenia dla rodziców w żałobie zapewne pocieszeniem nie są. Że ktoś tam- jakiś teolog- jednak daje możliwość zbawienia takiego dziecka. Jakim prawem?

Proszę o wyrozumiałość, niemniej jednak tego typu opinie są niesprawiedliwe i krzywdzące. I nie ustalił ich Pan Jezus. Ja jestem katoliczką, wierzę w apostolstwo KK, dogmaty kościelne, prymat papieża i jego nieomylność. Ale roztropność wymaga badania wywodów teologów choćby najbardziej katolickich. I jakby pod wpływem jakiś pobudek- tacy teologowie decydowali o możliwości ( !!!) zbawienia jakiekolwiek grupy ludzi ( czy grzeszników, czy niewierzących, czy dzieci) dokonując selekcji to po prostu nie musimy słuchać ich ludzkiej mądrości i niepokoić innych, tudzież ludzi w żałobie.

Samobójca może nawrócić się między chodnikiem, a piątym piętrem, zatwardziały grzesznik w ostatnich sekundach życia, niewierzący za sprawą łaski Bożej, z którą współpracował nawet nieświadomie. Każdy do ostatniego tchnienia życia może powiedzieć Bogu tak. Każdy może być zbawiony.
Ale... nienarodzone dziecko niekoniecznie ma tak łatwo. Dopiero wywody teologów gdzieś tam stwierdzają, że takie dziecko jednak taką możliwość zbawienia posiada. Że Bóg jednak może i je zbawić. Śmieszne i straszne.
I niesprawiedliwe. A Bóg jest Sprawiedliwy i Miłosierny. I jeśli zbawia grzeszników i niewierzących to tym bardziej dzieci zmarłe w łonie matki.

Proszę odpowiadającego- Pan Jezus błogosławił dzieci i stawiał je jako wzór do naśladowania dla uczniów. Były nieochrzczone. My mamy stawiać się jak dzieci i wierzyć jak one. To warunek wejścia do Królestwa Niebieskiego.
Dzieci jako wzór ufności i wiary.
Wiadome jest, że dzieci jakichkolwiek grzechów w czynie w łonie matki nie mogą popełnić, zaniedbania obowiązków i krzywdzenia innych również, praktyczne wybieranie między dobrem a złem też nie wchodzi w rachubę. Sprawą dyskusyjną byłoby doszukiwanie się w nich grzechów myślnych, duchowych. Tych nie widać, nie słychać więc mówić o nich nie ma co. Są zdane na łaskę lub nie łaską swej matki i innych. Niewinne i bezbronne najbardziej jak tylko można. Nikt tak jak one nie przypomina bezbronnego z miłości do Nas Jezusa- Boga. Najpierw narodzonego jako dziecię, potem na krzyżu, a teraz w Eucharystii.
Jezus powiedział- kto zarzuci mi grzech?
Jeśli chodzi o nas ludzi, nie znam innej grupy oprócz małych dzieci, szczególnie w łonie matki, co do których mogłabym zapytać- kto zarzuci im grzech?
Czytałam kiedyś dzienniczek świętej Faustyny gdzie w ciągu 9 dni przyprowadza się do Jezusa i modli za inne dusze. W Dniu 6 Pan Jezus każe przyprowadzać do Siebie dusze pokorne, ciche i dusze małych dzieci. One są najbardziej podobne do serca Pana Jezusa, krzepiły Go w konaniu i męce, są przyrównywane do ziemskich aniołów, wprowadzają w zachwyt całe niebo i wyśpiewują nieustannie hymn miłości do Boga.
Nieprzypadkowo na grobach małych dzieci często widzi się napisy " Śpij aniołku" . Może to nie anioły duchowe- te prawdziwe, ale nasze małe ziemskie, małe ale wielkie.
Osobne dni Pan Jezus wyznacza dla grzeszników, dla pogan, dla heretyków, a małe dzieci- nie tylko katolickie ochrzczone są osobno-razem jako dusze ciche i pokorne. Też mają Prawo wyryte w sercach, też są stworzone na obraz i podobieństwo Boże, też mają sumienie- głos Boga w sobie- i wyśpiewują Mu nieustannie hymn Miłości.
Czy mogą być zbawione? Niech odpowiedź będzie przynajmniej taka jak w przypadku pogan i grzeszników- Bóg zna ich serca i sumienie i na pewno postąpi sprawiedliwie. Mogą być zbawione bo to Bóg zbawia.
A nie, że teologowie jacyś gdzieś tam dają im możliwość zbawienia na wskutek swoich ustaleń.
Jeśli do zbawienia koniecznie potrzeba chrztu w KK to należy być konsekwentnym. W tym przypadku żaden innowierca ani poganin, ani Kinta Kunta zbawiony być nie może. Jak wszyscy to wszyscy, a nie tylko niewinne nienarodzone lub zmarłe podczas porodu dzieci rodziców katolików, którzy pragnęli i pragną chrztu dla swojego dziecka, podobnie jak Pan Jezus, Matka Boża i całe niebo.

Śmiem powiedzieć-że wszystkie dzieci abortowane, więc i nieochrzczone to z założenia męczennicy za wiarę w Jezusa Chrystusa. Bo Jezus jest Światłością Światła, Drogą, Prawdą i Życiem. Poczęcie człowieka to cud, prawda o miłości Boga, życie dane od Boga, początek drogi do Boga. Dziecko w łonie Matki jest jak niewinny baranek, jak nasz Pan- zdany na naszą łaskę i niełaskę. Bezbronne jak to tylko możliwe i proszące jedynie o miłość. Nie o alkohol, pieniądze, dostatek, seks, władzę,, próżną władzę, ale o miłość. Gdy jest zabijane nie jest w stanie powiedzieć- zostawcie mnie i się bronić. Dlatego dzieci nienarodzone- abortowane to z założenia męczennicy za wiarę według mnie.

Powyższe stwierdzenie może wydawać się kontrowersyjne.

Niemniej jednak wywody teologiczne, które obecnie pozwalają jednak! dać pociechę rodzicom w żałobie na zbawienie ich zmarłych dzieci są o wiele bardziej kontrowersyjne.

Zestawianie w jednym rzędzie, ba- nawet w niższym, zmarłych nienarodzonych dzieci i zatwardziałych grzeszników, heretyków i niewierzących nie przystoi nie tylko prostym ludziom, ale i wybitnym teologom.

Odpowiedź:

Mówiąc o niewinności małych dzieci proszę nie zapominać o grzechu pierworodnym....

O czyimś zbawieniu czy potępieniu nie rozstrzygają teologowie, a Bóg. Teologowie odpowiadają na pytanie, czy na gruncie objawienia Bożego jest uprawomocnione twierdzenie, że małe dzieci - wszystkie, bez wyjątku, bo wszystkie są tak samo niewinne - zostały zbawione bez chrztu. Proszę zwrócić uwagę, ze tu nie ma indywidualnej historii życia, nie ma też zapewne indywidualnych wyborów. Mówiąc o możliwości zbawienia niewierzących, mówimy o pewnych wyjątkach. I zostawiamy sprawę kto i za co Bogu. W wypadku nienarodzonych dzieci tego nie ma. Więc mówilibyśmy o pewności zbawienia. A to jednak burzy zasadę, ze chrzest jest konieczny do zbawienia. I natychmiast rodzi kolejne pytania: czy dziecko dwuletnie też zaraz jest zbawione? A pięcioletnie? A siedmioletnie? A jedenastolatek? A może w ogóle nawet sześćdziesięciolatek jest dla Boga za głupi, żeby mógł dokonać świadomego wyboru piekła, więc Bóg i wszystkich sześćdziesięciolatków zbawi?

Dawniejsza teologia próbowała mówić o limbusie. Czyli takim czwartym stanie - poza niebem, piekłem i czyśćcem - który miałyby osiągać dusze dzieci. Ale pomysł zarzucono jako nie mający wystarczających podstaw w objawieniu...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg