kasiuniamoc 07.11.2010 15:35

Mam problem,pochodze z wiejskiej rodziny,w ktorej naduzywalo sie alkoholu.W wieku 18 lat wyjechalam do miasta z praca,tam poznalam swojego meza.Urodzilam 2 dzieci i myslalam,ze jestem szczesliwa,tak nie jest.Dopiero teraz wiem ile popelnilismy z mezem bledow.Ja bylam bardzo zakochana i zaslepiona,nie widzialam nic zlego w tym co roil moj maz. On od poczatku myslal o swoich przyjemnosciach i wydawal na nie duzo pieniedzy,tj mysliwstwo, lowienie ryb, no i alkohol. Zaciagal kredyt jeden po drugim i tak wpadlismy w wielkie dlugi.Teraz dzieci podrosly i to one otworzyly mi oczy na to co sie dzieje. Stracilismy z mezem prace, pracowalismy 17 lat w jednej firmie, a teraz jest roznie,raz jest ta praca raz nie ma. Przestalismy placic kredyty i sa klopoty. Nie umie sobie poradzic. Maz nie bardzo sie tym przejmuje,bo wie,ze ja zawsze wszystko zalatwialam, A ja juz nie mam pomyslow i nie mam sily,a dlugi rosna. Placilam i umawialam sie z komornikami,ale to juz koniec,nie mam z czego placic.Dzieci namawiaja mnie,zeby odejsc od meza,ale to nie wyjscie,bo dlugi zostana.To nic ,ze to kredyty meza,mamy wspolnosc majatkowa. Nie wiem co robic.

Odpowiedź:

A czy odejście od męża cokolwiek zmieni? Jeśli nie, to na pewno nie warto...

Wydaje się, że jedynym sensownym wyjściem jest zmobilizowanie męża do tego, by poczuł się odpowiedzialny za swoje długi. Zdaję sobie sprawę, że pewnie już niejedna taka rozmowa się odbyła i ze ta droga wydaje się beznadziejna. Zwłaszcza, jeśli w g wchodzi alkohol. Ale może jednak? Przysłowiowy nóż na gardle pomaga się czasem zmobilizować. 

Jeśli problem z alkoholem jest poważny, warto zwrócić się o pomoc do instytucji zajmującej się rozwiązywaniem problemów alkoholowych. Długów to nie zmniejszy, ale znając sytuację pracownicy będą mogli podsunąć jakieś sensowne rozwiązania problemu...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg