Karol 16.10.2010 00:55

Witam.

Mam lekkiego fioła na punkcie św. Patryka - już od dobrych paru lat. Zaczęło się od oglądnięcia filmu o jego życiu. Pomyślałem sobie po jego zakończeniu - "to był dopiero gość! Chciałbym być taki jak on!". Na szczęście byłem przed bierzmowaniem i kiedy doszło do podjęcia decyzji o wyborze patrona nie miałem żadnych wątpliwości i wahań - od dawna wiedziałem, że chcę naśladować św. Patryka. Ta maja mała obsesja wiąże się też z tym, że wręcz uwielbiam kościoły które są pod wyzwaniem tego świętego. Oczywiście nie chodzi tutaj o jakieś zaślepienie. Wiem bardzo dobrze, że kościół to kościół - miejsce spotkania z Bogiem - on jest w tym najważniejszy. Po prostu lubię modlić się w miejscach o których wiem, że wiążą się bliżej z moim patronem. Np. będąc w Nowym Yorku zaglądałem bardzo często do katedry mojego świętego. Tam też np. nabyłem zieloną bransoletkę z jego medalikiem. No właśnie - zielony to mój ulubiony kolor, a że św. Patryk żył w Irlandii a ta jest zielona, więc ogólnie to jakby jej kolor i kolor św. Patryka - to wszystko jakoś się fajnie potęguje. No ale do rzeczy! Traktuję swojego patrona jako przyjaciela, który pomaga mi w życiu kroczyć właściwą ścieżką do Boga - dążyć do zbawienia. Tylko, że... mam mały problem. Będąc w kościele, czy modląc się w domu mam tą pewność (tak trochę jakbym czuł Bożą obecność), jakoś tak mój duch wie, że Bóg mnie słyszy. No a ze św. Patrykiem to właśnie nie. Modlę się do niego, zwracam w ciągu dnia i tak jakoś - sucho? W ogóle nie mam pewności o jego wsparciu czy wysłuchaniu (napisałem to i aż się poskrobałem po głowie bo mi się dziwnie zrobiło - może się św. Patryk zezłościł na mnie?) - no ale nie miałem nic złego na myśli. W każdym razie sam już nie wiem. Może dokonałem złego wyboru? Może On nie chce żeby ktoś taki jak ja nosił jego imię? Jak się do niego zwracać żeby przychylniej na mnie popatrzył? Jak prosić żeby napełnił mnie tym przekonaniem, że jest moim przyjacielem i będzie mi pomagał skoro jego obrałem jako wzór na ścieżce do Boga? Żebym czuł, że się modlę do niego a nie gdzieś przed siebie?

Przepraszam, że się tak rozpisałem... Pozdrawiam

Odpowiedź:

Dziękujemy, że lubisz kolor zielony. Dzięki temu Wiarę.pl pewnie też ;)

Trudno powiedzieć, dlaczego nie czujesz na modlitwie osobistej więzi ze świętym Patrykiem. Na pewno nie ma to jednak nic wspólnego z tym, ze Cię nie lubi, nie słucha, jest zły itp, itd. Odczucia nie są dobrym miernikiem naszych relacji z bliźnimi. A ze światem niewidzialnym w szczególności. Wielu podobnie jak Ty św. Patryka odbiera samego Boga. Czy to znaczy, ze Bóg ich nie lubi? Że się gniewa? Człowiek od tego ma rozum, żeby go używać. Kiedy on podpowiada mu, że wszystko jest w miarę dobrze, ze nie oddziela człowieka od Boga żaden wielki grzech, to trzeba to przyjąć. I nie kierować odczuciami. 

Owe pozytywne odczucia podczas modlitwy nazywane są czasem pociechą duchową. Ale nie każdy ma tę łaskę. I nie zawsze. Bywają dni ciemnej nocy. Dlatego warto Bogu dziękować za takie dobre dni i nie przejmować się zbytnio, gdy owej pociechy brakuje. Bóg zawsze nas kocha. Ważne co my sobą prezentujemy.

I chyba podobnie musisz spojrzeć na swoje przeżywanie pobożności związanej ze świętym Patrykiem.

J. 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg