Katolik 16.09.2010 21:51

Od kilku lat dręczy mnie pytanie o autentyczność pewnego zdarzenia, którego dane było mi doświadczyć.
W tamtym czasie, pewnego dnia wieczorem byłem u swojej dziewczyny (teraz żony). Na ścianie w jednym z pokoików wisiał obraz Serca Pana Jezusa. Przechodząc do innego pomieszczenia zerknąłem tylko na niego, a następnie przypomniałem i zaśpiewałem sobie w myślach sobie fragment litanii do Serca Pana Jezusa, dokładnie pamiętam: Serce Jezusa, dla nieprawości naszych starte, zmiłuj się nad nami. Po chwili doznałem jakby chwilowego, trwającego ułamek sekundy duchowego "otwarcia oczu" na miłość Chrystusa, niejako zobaczyłem rąbek Jego miłości. Szybko wyszedłem z domu dziewczyny, która zapewne poczuła się zdziwiona tak szybkim pożegnaniem i odjechałem samochodem. Czułem się wtedy straszliwie zaskoczony, zaniepokojony i wstrząśnięty przeżytym przed chwilą doświadczeniem, wręcz nie byłem w stanie zdobyć się na jakąkolwiek trzeźwą myśl.
Podczas krótkiej drogi do domu, w samochodzie zacząłem bardzo płakać, w domu klęknąłem przy łóżku, gdzie przez długi czas zalewałem się łzami rozważając miłość Chrystusa.
Nigdy wcześniej ani potem niczego takiego już nie doświadczyłem.
Od tamtej pory nie mam żadnych wątpliwości co do istnienia Boga, wiem że jest, ale tak trudno mi wierzyć.
Co powinienem o tym zdarzeniu myśleć?

Odpowiedź:

Takie wydarzenia wymykają się obiektywnym ocenom. Ważne, ze faktycznie poczułeś się wtedy dotknięty Bożą łaską. Potraktuj to własnie jak zaskakujący Boży dar... Niech będzie dla Ciebie tym samym, czym dla trzech uczniów Jezusa musiało być wspomnienie chwil przeżytych z nim na Taborze...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg