Klementyna 26.08.2010 17:27
Szczęść Boże,
Chciałam prosić o radę.
Mam narzeczonego, jesteśmy razem od 4 lat, jesteśmy swoimi pierwszymi partnerami, oboje zaczynamy drugi rok studiów, jesteśmy osobami wierzącymi, chodzimy razem na Msze, modlimy się wspólnie. Małżeństwo i dzieci są naszym największym marzeniem, gdyby to było możliwe, już pewnie dawno pobralibyśmy się. Jednak problemem jest brak pieniędzy, jesteśmy na studiach dziennych, więc dorabiając na weekendach nie jesteśmy w stanie zarobić nawet części pieniędzy na życie, więc jak dotąd utrzymują nas rodzice, którzy sami niewiele zarabiają. Żadne z nas nie wyobraża sobie życia jako małżeństwo na koszt rodziców, a już zwłaszcza nie wyobrażamy sobie, by nasi rodzice utrzymywali jeszcze nasze dzieci, już nie wspominając o kosztach ślubu i wesela (oboje mamy duże rodziny, które by nam nie wybaczyły, gdybyśmy ich nie zaprosili na wesele... Dodatkowo to taka obowiązkowa wiejska tradycja, a oboje jesteśmy ze wsi, gdzie "wesele być musi"). Mamy więc realne plany by skończyć studia, znaleźć stałą pracę, wtedy ewentualnie wziąć kredyt, kupić mieszkanie, wówczas dopiero będziemy mogli sobie pozwolić na utęskniony sakrament małżeństwa i dzieci- zapewnić im chociaż jakiś dobry start w życie.
Ale problemem jest to, że może to nastąpić najszybciej za 5 lat, gdy skończymy studia i znajdziemy oboje stałą pracę...
Odpowiadający rozumie, że ślub w obecnej chwili i dziecko byłoby conajmniej nieodpowiedzialną decyzją, kiedy oboje dopiero zaczęlismy studia, nie mamy możliwości zarobić na swoje utrzymanie...
Problemem jest też współżycie przedmałżeńskie. Oboje wiemy, że jest uznawane przez Kościół za grzech (ciężki?), ale gdybyśmy chcieli zachować czystość do ślubu, musielibyśmy od początku związku czekać aż 9 lat! A przecież przebywając ze sobą przez tyle lat nie da się uniknąć wzajemnego pragnienia siebie. W czasach naszych dziadków unikanie tego grzechu było dużo łatwiejsze- jeśli młodzi darzyli się miłością, to brali ślub czym prędzej i mogli się cieszyć sobą. Dziś bez ukończonych studiów nie ma szans na dobrą pracę i utrzymanie rodziny. Jeżeli kochamy się wzajemnie, zamierzamy być zawsze sobie wierni, czy nie byłoby żadnej łaski i zrozumienia u Boga dla nas? On przecież zna nasze serca i wie, że ślub jest tym, czego obecnie najbardziej pragniemy...
A czekając na siebie tyle lat, gryząc ściany i zlewając się wiadrami zimnej wody by nie pragnąć, czy nie staniemy się w końcu zgorzkniali albo nie popadniemy w jakieś obsesje? Czy to jest w ogóle wykonalne?
Będę wdzięczna za wszelkie rady...
Cóż mogę napisać... Państwo określili w tym pytaniu jasno swoje priorytety: "Jesteśmy osobami wierzącymi, chodzimy razem na Msze, modlimy się wspólnie...". Jeśli tak rzeczywiście jest, to Boże przykazania, które wyjaśnia i podtrzymuje nauka Kościoła powinny być wystarczającą motywacją.
Pytają Państwo: "Czy nie byłoby żadnej łaski i zrozumienia u Boga dla nas?" Odpowiadający nie są sekretarzami ani adwokatami Pana Boga. Ale wierzymy, że Jego przykazania są dobre i są dane dla szczęścia człowieka. Dlatego staramy się ich nie przekraczać, wierząc, że On wie jednak lepiej...
Pytają Państwo także, czy życie w czystości przez kilka lat jest możliwe. Mogę jedynie napisać, że z moim mężem byliśmy przez 7 w narzeczeństwie i dotrwaliśmy do ślubu w czystości... Nasi przyjaciele jeszcze dłużej. Szczęśliwym małżeństwem jesteśmy od 10 lat. Więc chyba to jest możliwe...
Piszą Państwo: "Tyle lat, gryząc ściany i zlewając się wiadrami zimnej wody by nie pragnąć, czy nie staniemy się w końcu zgorzkniali albo nie popadniemy w jakieś obsesje?". A jeśli po ślubie jednemu z Was coś się stanie; zachoruje czy ulegnie wypadkowi i nie będzie mógł współżyć, to czy druga strona nie wpadnie w obsesje bez współżycia? Albo będzie szukać gdzie indziej. Seks nie jest najważniejszym elementem ludzkiego życia, choć stanowi ważną część miłości małżeńskiej. Dotrzymując czystości przedmałżeńskiej zakochani mają możliwość odnalezienia wiele sposobów, by okazać sobie miłość i uczyć się dobra drugiej osoby.
AP