Gość 10.08.2010 18:59

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Niedawno zostałem sprowokowany do rozważenia pewnej sprawy lecz nie mogę znaleźć pełnej odpowiedzi.

Ad rem... dobrze wiemy, że Pan Bóg niejednokrotnie wysłuchuje naszych wytrwałych modlitw, wielu świętych (choćby św. s. Faustyna) ma doświadczenia wręcz "wykłócania" się z Panem Bogiem o jakąś sprawę. Pan Bóg jednakże zawsze chce dla nas dobra i nawet na zło zezwala jeśli wypłynie z niego większe dobro. Przy takim rozumowaniu wydaje się, że skoro coś "uprosiliśmy" na modlitwie to albo Pan Bóg zgodził się na naszą prośbę, z której wyniknie większe dobro (ale wtedy wniosek byłby taki, że gdyby naszych modlitw nie wysłuchał to zaistniałoby dobro mniejsze) albo zgodził się lecz wyniknie z tego mniejsze dobro (lub nawet zło) w porównaniu do sytuacji gdyby naszych modlitw nie wysłuchał.

Wiem, że może trochę pogmatwałem ale jakoś nie wiem jak się do takiej sytuacji ustosunkować. Może gdzieś jest błąd w moim rozumowaniu?

Z góry dziękuje za odpowiedź.

Odpowiedź:

Rzeczywiście, w swoich kalkulacjach o czymś zapominasz. Bóg ulegając ludzkim prośbom często nie ulega już temu samemu człowiekowi, który zaczął prosić. Błaganie Boga o łaskawość bardzo często mocno zmienia na lepsze człowieka, który prosi. Bóg przychylając się do prośby wybiera już więc większe dobro; suma owego dobra jest już większa, niż gdyby nie wysłuchał. Tym dodanym dobrem jest większa miłość proszącego...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg