MĄŻ 13.07.2010 21:48

Wracam do mojego pytania: http://www.zapytaj.wiara.pl/pytanie/pokaz/8e711

Otóż tak naprawdę wcale nie jestem niczyim mężem, było to pytanie czysto teoretyczne, żeby sprawdzić, jakie jest Wasze zdanie na ten temat.
Jestem zbulwersowany. Odpowiedź: Tak, takie zachowania żony mogą być przyczyną uznania małżeństwa za nieważne... a nic, kompletnie nic o tym, żeby jednak żony nie opuszczać, żeby jej pomóc. Jasne, najlepiej tak. Jak jest wszystko ładnie, pięknie- to ok. A jak druga osoba ma problemy- najlepiej ją zostawić, jeszcze bardziej pogrążyć. Nie pomyślał pan, że często ludzie po prostu boją się przyznawać do różnych chorób psychicznych, gdyż lękają się, że z tego powodu stracą ukochaną osobę? I nic dziwnego, bo na tym świecie nie ma miłości. Liczy się tylko własny egoizm. Wy, chrześcijanie, jesteście dokładnie tacy sami, teraz już to widzę. A tacy ludzie cierpią, naprawdę bardzo cierpią, więc chyba nie można im się dziwić, że pragną mieć kogoś przy sobie... Oni nie potrafią sobie niestety wytłumaczyć, że nie ma sensu zawracać sobie głowy osobą, która ich nie akceptuje, więc ich nieszczerość jest często wielkim aktem żalu. I to jest to wasze miłosierdzie? Pozwalać jeszcze dobijać taką osobę poprzez wytacznaie jej procesów, opuszczenie jej by zwariowała do końca?

Zaznaczę, że nie pytałem o nic, co mogłoby zagrażać życiu lub zdrowiu męża czy całej rodziny. Widać było, że kobieta sama cierpi. A odpowiadający nic, tylko na chłodno odpowiada, że jak najbardziej może to być powodem do unieważnienia małżeństwa...

Nie wspominam już o tym, że postawa męża, jaką wykreowałem, aż emanowała egoizmem- "chcę mieć własne dzieci, to chyba zrozumiałe..." (a co, porzucone przez kogoś dziecko jest gorsze?). Poza tym z jego postawy wcale nie wynikało, jakoby chciał pomóc żonie, a ona po prostu symulowała swój stan dla własnego "widzi mi się". O nie, tutaj ewidentnie przejawiało się wygodnictwo męża- żona sprawia mi problemy, nie jest z nią tak, jak chciałem, więc chcę się jej pozbyć.

Brak mi do was słów. Podobne zdanie macie na temat zwierząt- cóż to, jak nie egoizm? Bóg tak chciał, wcale nie musiał czynić ich równymi nam, nie żal mu bezrozumnych zwierząt... to gdzie jego sprawiedliwość? Tak, przeczycie sami sobie. Skazywać jedno swoje stworzenie na cierpienia a inne wywyższać? "Bo tak chciał?" Przecież to okrutne, zastanówcie się czasem nad sobą.

Odpowiedź:

Pytanie brzmiało mniej więcej tak: czy dolegliwości żony mogą być powodem do orzeczenia nieważności małżeństwa. Odpowiedź brzmiała "mogą, ale sprawę musiałby rozstrzygnąć sąd". Dlaczego miałbym zacząć moralizować i pouczać, że żonie trzeba pomóc? Dlaczego miałem pouczać, że trzeba się zgodzić na adopcję? Przecież nie wiem jaki jest stan psychiczny tego, który pyta; ile już włożył wysiłków w pomoc żonie, ile z nią przegadał nieprzespanych nocy. I jak bardzo czuje się oszukany i wykorzystany. Okazuje się, że pytał pajac, którego ten problem w ogóle nie dotknął; który nudzi się i wymyśla, żeby potem oskarżać wierzących o dwulicowość.  To zrozumiałe, że Twój stan psychiczny jest znacznie lepszy niż zdesperowanego męża. Możesz sobie teoretyzować i bajdurzyć o konieczności pomocy bliźniemu.  Ale nie pytałeś o radę, o to, co zrobić. Pytałeś o szanse na ewentualne uznanie małżeństwa za nieważne. I takiej odpowiedzi - bez moralizowania - Ci udzielono. 

A jak bardzo wymyślasz widać po tym, co piszesz. "Zaznaczę, że nie pytałem o nic, co mogłoby zagrażać życiu lub zdrowiu męża czy całej rodziny" - piszesz dziś. A co napisałeś w pytaniu? Że żona ma "dziwne napady furii" i o samookaleczaniu się. Furia tej wymyślonej żony nikomu nie zagraża? Widocznie inaczej rozumiemy słowo "furia". Tak to jest, gdy nie szuka się rozwiązania problemów, ale wystawia się kogoś na próbę podszywając się pod osobę mającą prawdziwy problem...

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg