Gość portalu 10.10.2025 21:56

Witam!
Nurtuje mnie jedna kwestia. Wiadomo, że jest całkiem sporo pytań, które gdyby zadać różnym spowiednikom otrzymałoby się różne odpowiedzi w zależności od księdza. Obrazowo mówiąc, jeden mógłby powiedzieć "to grzech ciężki", drugi "to grzech lekki", trzeci "jeśli są takie i takie okoliczności/powody/intencje to nie jest to grzechem" a jeszcze czwarty od razu wprost "to żaden grzech". I w związku z tym mam pytanie. Jak na razie mnie nie dotyczy (nie mam w tym momencie tego typu pytań), ale pewnie kiedyś w przyszłości będzie, myślę też że niektórych czytelników portalu może to również zastanawiać. Otóż załóżmy, że nurtowała by mnie jakaś rzecz, zapytałbym się na spowiedzi księdza czy to jest grzechem, on by powiedział że tak, więc skorzystałbym z jego odpowiedzi i tego czegoś nie robił, ALE na następnej spowiedzi u kogoś innego (albo i jeszcze kolejnej gdybym na drugiej uzyskał podobną jak na pierwszej odpowiedź) bym znowu zadał tak samo to właśnie pytanie, ale nie wspominając że "już się kiedyś pytałem i spowiednik powiedział że to grzech" tylko po prostu samo pytanie i na tej spowiedzi ksiądz by mi powiedział że to nie jest grzech (ważne - nie chodzi mi o sytuację gdzie mówi że jest to grzech lekki tylko konkretnie że żaden, albo że w takich okolicznościach/intencjach jak mu opowiedziałem też nie jest to żaden grzech) to czy spokojnie mogę skorzystać z tej odpowiedzi drugiego spowiednika? Mimo że nie wspomniałbym że to samo pytanie zadałem kiedyś innemu spowiednikowi a on powiedział że jest to grzech. Widzę, że napisałem to trochę zagmatwanie więc na wypadek gdyby Odpowiadający nie do końca się połapał tym razem uproszczę maksymalnie: czy jeśli kiedyś w przeszłości spowiednik powiedział mi wprost że coś jest grzechem, to czy grzechem jest pytać się na innej spowiedzi innego księdza o to samo "w nadziei" że powie że to nie jest grzechem (nadal mowa o dość dyskusyjnych tematach) bez wspominania że już kiedyś się o to pytałem ale uzyskałem odpowiedź że to grzech? Lepiej już nie napiszę więcej żeby bardziej nie poplątać ;-). Dodam tylko, że dlatego mnie to zastanawia, bo mimo że nigdy nie miałem takiej sytuacji to mógłbym ją mieć nawet w przeszłości. Podam teraz przykład z mojej spowiedzi żeby mniej więcej pokazać Odpowiadającemu o jaki typ pytań mi chodzi. Jeśli uzna Pan, że należy to ukryć, to oczywiście. Całkiem niedawno zapytałem się spowiednika czy mogę kupić obecnie już bardzo starą grę komputerową, którą od dawna chciałem mieć. Występują tam sceny erotyczne, stanowią na oko około 5, maksymalnie 10% trwania czasu ekranowego podczas jednej rozgrywki, są one w zasadzie dodatkiem a fabuła skupia się na czymś zupełnie innym. Te sceny nie stwarzają dla mnie najmniejszej okazji do grzechu (wiem co mówię bo już mam kupioną ;-)), bo nie wchodząc w większe szczegóły pod względem typowych bodźców odczuwania podniecenia myślę że mogę powiedzieć że jestem aseksualny. Można powiedzieć że odliczam czas do ich końca aby po nich wznowiła się fabuła. Zapytałem się o to księdza praktycznie tylko ze względu, czy aby samo kupno gry w której one występują nie jest grzechem. Powiedział że mogę tą grę kupić i w nią grać, jeśli, cytuję, "nie będzie dla mnie okazją do podniety". I sumienie mam spokojne, wszystko jest okej. Ale mam świadomość, że gdybym zapytał jakiegoś innego księdza jest szansa żeby nie pozwolił mi na kupno. A gdyby tak się stało, jestem prawie pewien, (bardzo zależało mi ma tej konkretnej grze) że zapytałbym się podczas kolejnej spowiedzi innego księdza czy mogę ją kupić. I stąd się właśnie zrodziło to moje pytanie. Jak na razie dla mnie hipotetyczne, ale bardzo nurtujące. Będę naprawdę wdzięczny Odpowiadającemu za konkretną odpowiedź. Również chciałem podziękować za wszystkie pytania na które w przeszłości Pan J. mi odpowiedział.
Pozdrawiam!

Odpowiedź:

Każdy ksiądz w konfesjonale na pytanie czy coś jest grzechem czy nim nie jest, powinien kierować się ty, co na dany temat mówi teologia moralna. To nie jest wiedza tajemna: jej podstawowy zrąb to trzecia część Katechizmu Kościoła Katolickiego (zobacz TUTAJ). A opiera się, prócz zagadnień wstępnych rzecz jasna, na dziesięciu Bożych przykazaniach. Tak przynajmniej jest w katechizmie. Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij to dość jasne sformułowania. A każdy ksiądz wie też, co jeszcze się pod tymi hasłami kryje (patrz katechizm). W zdecydowanej większości wypadków odpowiedź każdego księdza będzie taka sama.

Problem powstaje, gdy sytuacje robią się zagmatwane. Ksiądz, któremu zadałeś swoje pytanie wcale nie zajrzał do jakiegoś katalogu grzechów i sprawdził "ocho, jest 5-10 proc erotycznych scen, to nie grzech, ale gdyby było 12, to już byłby grzech" , tylko ogólne zasady dotyczące grzechów przeciw czystości próbował zastosować to Twojej, konkretnej sytuacji. Czy inny odpowiedziałby inaczej? Pewnie nie. Ale nie zdziwiłbym się, gdyby inny miał wątpliwości. Ot, nie napisałeś: całkiem nie masz problemów z grzechem czystości? Super. Jednak masz? A może masz właśnie dlatego, że ta sytuacja cię nakręca, tylko tego nie widzisz, bo tak bardzo zależy ci na grze? 

Rodzi się jeszcze inne pytanie: dlaczego tak bardzo zależy ci zależy na tej konkretnej grze? I to tak bardzo, że pytasz spowiednika czy to grzech i tylko, gdyby był, to byś z niej zrezygnował? Przecież to nie jest życie bliskich, dach nad głową, jedzenie czy picie. Co Cię w niej tak uwiodło, że tak bardzo Ci na niej zależy? 

Ludzkie sumienia, motywacje, naprawdę bywają bardzo pogmatwane. Na dodatek sam pytający może z nieświadomości albo całkiem świadomie, coś istotnego pominąć. Jak w tym kawale, w którym ktoś spowiada się, że znalazł kawałek sznura i go sobie wziął, ksiądz mówi że to nie grzech, a potem okazuje się, że na jego końcu uwiązana była krowa. Spowiednik może więc sprawę rozeznać niewłaściwie. Dlatego, choć na pewno można się takim wskazaniem kierować, warto uczciwie samego siebie pytać, czy jednak nie robię czegoś złego. Choćby to - nie uznałbym tego oczywiście za grzech ciężki - że pozwalam komuś zarobić na grze, w  której,  jak się wydaje na podstawie tego co mówisz, całkiem niepotrzebnie umieszczono sceny erotyczne. Zastanawiałeś się po co je umieszczono? Czym kierował się twórca? Nie tym, ze jak będzie trochę erotyki, to ludzie chętniej kupią? I uważasz, że udział w  tym to żaden, najmniejszy problem?

Dochodzimy tu do sedna sprawy. Do tego, że rozróżnienie grzech, nie grzech oczywiście ma sens, ale człowiek przede wszystkim powinien pytać, czy to, co robi jest dobre czy raczej jest udziałem w złu. Choćby tylko przez to, że jestem na to zło wokół mnie obojętny i nie próbuję się mu przeciwstawiać. 

J. 

 

 

więcej »