Gość 12.08.2025 19:56

Jestem młodą kobietą.Mam skrupulantyzm. I przychodzę z następującą sprawą. Chodzi o złość na drożyznę. Ceny gwałtownie rosną. W dużej mierze jest to spowodowane koronawirusem. Wtedy zanim on się zjawił wszystko miało przystępne ceny. A teraz można o tym zapomnieć.
Do rzeczy. Dzisiaj kupowałam słodycz i kosztował on 8 zł. Kinder niespodzianka takie popularne To w różnych sklepach różnie kosztuje.
Raz 5, raz 4. A ja pechowo trafiłam na taki co miał ponad 8 złotową cenę. Jak to brałam to nie przykleili ceny i to mnie zmyliło.
Ale byłam zła, że tyle pieniędzy straciłam, a miałam oszczędzać.

Bo widziałam tutaj inny temat, że ktoś pytał czy grzechem jest, że nie lubi tego, że pieniędz istnieje i przez to jest problem ubóstwa.
Odpowiadający napisał, że trzeba brać też pod uwagę, iż nie można tak sobie wziąć czegoś bez zapłaty. Np prąd, chleb, bo to czyjaś ciężka praca. Taki jest sens pieniądza. Zrozumiałam, że to takie podziękowanie za czyjeś poświęcenie. Towar trzeba przywieźć, fabryka go produkuje, ktoś oblicza marże i wszystko inne. I że bez pieniędzy to można popaść w postawę typu mi się należy.

Mój skrupulantyzm kazał mi myśleć, że grzechem już jest sama chęć, żeby sklepy powróciły do poprzednich cen. Mam nadzieję, że tak nie jest.

1.Czy grzeszę myśląc że to przesada ze strony sklepu, że w tym dzisiejszym ten słodycz tyle mnie kosztował? Bo normalnie ta sama rzecz jest tańsza. Czy mam pychę?

2. Druga rzecz - koleżanka miała urodziny i specjalnie dla niej kupiłam sporo. I nie przeliczyłam, że będzie katastrofa. Jestem dumna, bo widziałam jej uśmiech, a przecież ona nie wymaga dużo. Jej samej się nie przelewa. Czy zgrzeszyłam brakiem szacunku do pieniądza?
Nie pracuję, mieszkam z rodzicami. Nie robiłam tak, że mi np na bułki nie starczyło. Potem patrzyłam na pieniędze, każdy grosz liczyłam, starałam się nie wydawać na głupoty. I czy tym dzisiejszym zakupem co tam opisałam też Bóg się gniewa, że jestem rozrzutna i chciwa? Głupio mi było przy kasie zrezygnować.

3.Ta sama koleżanka jak byłam z nią na lodach powiedziała, że są za drogie na głos. I swoje zdanie. Ona słynie ze szczerości. Tylko sprzedawczyni jej odpowiedziała, że nic nie poradzi, bo to nie ona jest tu od ustalenia cen. Czy mam grzech że jej nie upomniałam, żeby tak nie mówiła? Jest dorosła. Mój rozum mówi że nie. Najwyżej ktoś jej uwagę zwróci i potraktuje tak samo jak sprzedawczyni. A może ona nic złego nie zrobiła tylko wyraziła opinie?

Przepraszam za głupie pytania.

4.Nasuwa mi się jeszcze coś takiego. Wiem za dużo. Gdybym zagłosowała w następnych wyborach na takiego kogoś kto nie zgadza się z inflacja i by jej zapobiegł to też jakieś zło?

Odpowiedź:

1. Nie widzę w tym żadnego grzechu. Nawet gdyby ocena była niesprawiedliwa, trudno mówić o grzechu dopóki to tylko Twoja opinia, za którą nie idą jakieś wrogie działania. Ale skoro kosztował dużo więcej, niż w innych, masz prawo uważać, że to przesada...

2. Rozrzutna i chciwa? W żadnym wypadku. Przecież nie kupowałaś dla siebie, prawda? Sprawiłaś radość koleżance. A że kosztowało więcej niż się spodziewałaś... Żadnego grzechu tu nie ma. 

3. Nie było potrzeby upominania... A co do tego czy koleżanka zrobiła coś złego... Ja bym czegoś takiego nie mówił. Po co sprawiać ludziom przykrość. Wiadomo, kosztuje ile kosztuje. I ie tylko sprzedawca, ale i właściciel, często nic nie poradzi: sam musi kupić, sam musi jeszcze zarobić...

4. Wydaje mi się, że na kandydujących do parlamentu czy innych gremiów trzeba patrzyć całościowo, nie tylko przez pryzmat jednej sprawy. No i warto sobie zdawać sprawę, że pojedynczy poseł czy nawet cały sejm, nawet premier czy prezydent nie mają zbyt wielu możliwości, by inflację wyeliminować. Narodowy Bank Polski też zresztą nie. Inflacja wywoływana jest przez wiele różnych czynników. Można tym jakoś próbować sterować, ale może się okazać, że per saldo przyniesie do skutki gorsze niż umiarkowana inflacja...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg