Pina 02.07.2010 10:01
Podczas ostatnich rekolekcji odbyłam spowiedź generalną, jednak mimo iż miała "listę" przed sobą, chyba w stresie nie wyznałam, że nienawidziłam i nie potrafiłam wybaczyć innym ludziom. Uświadomiłam to sobie potem, już po spowiedzi. Ciągle wracam do tego, miałam jednak powiedzine przez spowiednika, że to co było, od tego się oddzielam i nie wracam już, nie mam mieć wyrzutów sumienia z tego co było, aż do tej spowedzi. Było świetnie, fajnie, lekko i blisko Jezusa chociaż ciągle zły duch kusił, że a jednak tego nie powiedziałaś. i tak to napisałam do niektórych osób, że przepraszam za wszystko czym ich skrzywdziłam, że wybaczam w sercu i im wszystko.
A teraz czuję jakbym źle uczyniła. Przecież do wszystkich nie bedę pisać, ale tylko do tych, których najbardziej to czułam. Chociaż do jedej osoby nie chcę pisać, bo to dalej trwa.
Jak ja postępuję? Czy bardzo źle uczyniłam, że napisałam do nich? Mam już w ogóle nie wracać do tego co było w przeszłości, nawet jeśli zapomniałam to wyzać przy spowiedzi generalnej?
Wcześniej się spowiadałam z tego, tylko jakoś poprawy chyba nie było.
Niby wiem co myśleć, ale potrzebuję potwierdzenia.
Dziękuję!
Uczucie nienawiści nie jest grzechem. Jednak pielęgnowane łatwo prowadzi do ciężkich win. Co konkretnie złego zrobiłaś tym ludziom? Oczerniałaś ich? Doprowadziłaś do kalectwa i rozstroju nerwowego? Jak bardzo przez Ciebie cierpieli? Jeśli to było głownie uczucie, które w praktyce przełożyło się tylko na drobiazgi, to nie masz do czego wracać...
Pisać, nie pisać... Jeśli przepraszałaś ludzi, do których czułaś nienawiść, to na pewno nie zrobiłaś niczego złego. Może to nie było potrzebne, ale na pewno też - jak napisano - nic złego. A że nie widać poprawy... Najważniejsze, żeby nie było jakichś konkretnych złych postępków. A poprawa jest, skoro z listy wielu została tylko jedna osoba...
J.