Dokładnie odwrotnie

Gość 26.06.2010 07:35

Jak mamy rozumieć słowa w ST typu: człowiek modli się do Boga w psalmie: "rozprosz ich (nieprzyjaciół) uderzeniem pioruna, wypuść swe strzały by ich porazić" i inne liczne prośby o zniszczenie nieprzyjaciół, porównując ze słowami Jezusa ,byśmy miłowali naszych nieprzyjaciół i im dobrze życzyli?

Odpowiedź:

Zdaniem odpowiadającego te prośby trzeba rozumieć jak najbardziej dosłownie. To w gruncie rzeczy błaganie, by Bóg udzielił modlącemu się pomocy przeciw jego wrogom. Czy Bóg porazi w sensie dosłownym, czy przenośnym albo czy w ogóle jakoś zadziała, to już Jego sprawa. Człowiek prosi o pomoc, oczekuje jej. To, że w Świętym Tekście znalazły się takie prośby, więcej, znalazły się nawet złorzeczenia,  pokazuje, że Bóg nie gardzi naszymi nawet mało świętymi sprawami...

Inna rzecz, to kwestia owej miłości nieprzyjaciół, którą głosił Chrystus. Stawia On swoim uczniom wymagania wyższe od tych, które przyniósł Mojżesz. Wystarczy przeczytać piąty rozdział Ewangelii Mateusza (Kazania na górze, ze słynnym, "słyszeliście, ze napisano..., a Ja wam powiadam") z opinią Jezusa: "Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego".

Chrześcijanin może więc prosić Boga o pomoc w pokonaniu nieprzyjaciół. Pamiętając jednak o Ewangelii,  powinien starać się powściągać swój gniew; pragnienie odpłaty dla krzywdzicieli do minimum. Konkretniej: gdy dotknęła mnie jakaś krzywda mogę polecić ją Bogu, mogę u Niego szukać sprawiedliwości. Ale powinienem tez starać się, by moja złość opadła; by z serca przebaczyć, jak mnie wybacza Bóg.

Tak by to odpowiadający widział.

Jeszcze jedna wskazówka. Twoje pytanie zrodziło się z tego, że masz jakieś wyobrażenie o Bogu i stawianych nam wymaganiach. Czytając Pismo Święte odkryłeś/aś, że coś tu nie pasuje, więc zakładasz, ze błąd jest w Piśmie Świętym. Spróbuj odwrotnie: swoje wyobrażenia o Bogu i chrześcijańskiej moralności spróbuj dostosowywać do tego, co przeczytasz w Piśmie Świętym.

J.