xyz 21.06.2010 16:05

Ostatnio na imprezie wielu moich znajomych zaczęło porównywać Kościół do mafii i zaczęli mówić jak bardzo nie zgadzają się z wieloma poglądami i tak dalej. Wiem, że powinienem wtedy zareagować i przynajmniej powiedzieć, że się z nimi nie zgadzam, lecz osoby te były już w stanie nietrzeźwości, nie potrafiły nawet rzucić sensownym argumentem. Czy to, że się nie odezwałem/nie sprzeciwiłem było grzechem? Naszła mi wtedy taka myśl, że nie ma sensu, skoro byli nietrzeźwi, a ich gadka w ogóle nie miała sensu i sami się nieco gubili w rozmowie.
Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam.

Odpowiedź:

Wydaje się, że Twoja intuicja w tym przypadku była dobra. Nie ma sensu podejmować jakichkolwiek dyskusji z osobami nietrzeźwymi. Podejrzewam, że po wytrzeźwieniu nawet tej rozmowy by nie pamiętali.

Co w innym przypadku, kiedy adwersarz jest trzeźwy? Chrześcijanin powinien mieć cywilną odwagę w opowiedzeniu się za Chrystusem czy w reakcji na zarzuty wobec Kościoła, jeśli uzna, że są niesłuszny. Wiele osób bezkrytycznie powtarza jakieś slogany, frazesy, atakując Kościół. Nasza reakcja może skłonić kogoś, choć do zastanowienia się czy jego zarzuty są prawdziwe i potwierdzone. Jednak brak sprzeciwu nie jest grzechem ciężkim, a raczej swojego rodzaju tchórzostwem i zaniedbaniem dobra.

AP

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg