N.19 17.06.2010 21:13
Szczęść Boże!
Mam taki problem, że od około 3 lat nie umiem sobie poradzić z grzechami przeciwko czystości (masturbacja, pornografia). I nie chodzi już tylko o to, że grzeszę często, bo jeszcze nie tak dawno przynajmniej bardzo się tym wszystkim przejmowałam. Miałam spowiednika, który mi pomagał i powoli z tego wychodziłam aż osiągnęłam mały sukces. Na chwilę obecną tego spowiednika nie mam, nowego znaleźć nie potrafię, a jest znowu gorzej. Zauważyłam, że utraciłam nawet pewną wrażliwość na czyny, które popełniam. Jakoś mało żałuję, nie mam ochoty z tym walczyć. Czuję ogromne zniechęcenie całą sprawą, bo zazwyczaj po miesiącu bycia w czystości upadam na nowo. Z rozmów z przyjaciółmi widzę, że większość z nich ma te same problemy i dochodzę do wniosku, że nie można z tym wygrać do końca, a nawet w ogóle jest to niewykonalne.
Chcę więc zadać pytanie: czy ze mną jest już naprawdę źle? Dlaczego nie potrafię wzbudzić w sobie żalu za te grzechy? Bardzo mnie niepokoi taki stan mojej duszy i boję się, że sama siebie wyniszczyłam do tego stopnia, że nic się już nie uda zmienić na lepsze… Proszę o odrobinę wsparcia i modlitwę.
Patrząc na problem od strony psychologii można zauważyć, że to, co przeżywasz jest bardzo trudne. Każdy człowiek ma naturalną potrzebę myślenia o sobie, że jest w porządku. Ty wiesz, że nie możesz tego o sobie powiedzieć. Masz więc dwa wyjścia. Albo żyć z tym dyskomfortem i dalej starać się dostosować życie do swoich ideałów, albo wmówić sobie, że to nic takiego i porzucić te ideały. Druga z tych możliwości, to ślepy zaułek...
Nic dziwnego, że ogarnia Cię zniechęcenie. Bardzo trudno żyć z tym poczuciem, że jednak nie jest się w porządku. Trzeba więc dalej się starać. Alternatywą jest życie w zakłamaniu...
Pewnie czasem wątpisz w szczerość swojego żalu. Jeśli tak jest to pamiętaj, że żal to niekoniecznie odczuwanie wstrętu do siebie (tak niektórzy myślą). To nawet niekoniecznie uczucie. U podstaw dobrego żalu leży uznanie, że zrobiło się źle. A jednym z jego mierników jest postanowienie poprawy. Choćby człowiek nie bardzo już wierzył, że się kiedyś uda...
O problemie masturbacji i jak sobie z nim (problemem) radzić napisano artykuł w dziale "Najczęściej zadawane pytania". Tu warto zwrócić uwagę na dwie sprawy: ten grzech często ma u swoich źródeł zbytnie zajmowanie się sobą. Lekarstwem jest wiec służba dla bliźniego, dostrzeganie wokół siebie żywych ludzi i ich spraw. No i po drugie warto pamiętać, że Bóg nie brzydzi się grzesznikiem. Czy w stanie grzechu, czy po spowiedzi, ciągle jesteś dzieckiem Bożym. Tylko czasem trochę bardziej umorusanym...
J.