Gość 16.06.2010 00:44
Jestem głęboko wierząca katoliczką. Ostatnio w czasie kazania usłyszałam "że Pan Jezus błogosławi ludziom, rodzinom przez dzieci, jeżeli mają dzieci to Pan im Błogosławi". Co ze mną? Jestem mężatką, nie mamy dzieci. Zawsze uważałam, że taka była wola Boga, bo naszej winy nie było żadnej, ani mojej ani męża. Kochamy się bardzo, pomagamy ludziom, mamy dużo czasu na modlitwy, rekolekcję ale........ nie wiem teraz czy nam Pan Jezus nie błogosław,i czy nasze modlitwy są Mu obojętne? Nie bardzo, przecież nieprzytomnie kocha wszystkich ludzi. Jak to jest?
Nie słyszałam tego kazania, o którym Pani wspomina. Wydaje mi się, że w kontekście całej treści, słowa o tym, ze dzieci są wyrazem błogosławieństwa Pana Boga, mogą być jakoś uzasadnione, np. mógł to być apel, by małżonkowie nie odrzucali daru płodności. Ale zgadzam się, że mogły również zabrzmieć bardzo nietaktownie i sprawić ból tym małżonkom, którzy bezskutecznie starają lub starali się o poczęcie dziecka. Rozumiem Pani niesmak.
W czasach Chrystusa pobożni Żydzi wierzyli, że wyrazem błogosławieństwa Boga jest dobrobyt, zdrowie, liczne potomstwo. I odwrotnie: Kto jest ubogi, chory lub bezpłodny, temu Pan Bóg nie błogosławi. Chrystus, poprzez swoje życie i nauczanie, a przede wszystkim przez mękę, krzyż i zmartwychwstanie, wyprostował to myślenie, pokazał, że tak wcale nie jest. I w cierpieniu Bóg jest blisko człowieka. Dziecko jest wyrazem błogosławieństwa Boga. Ale Pan Bóg błogosławi ludziom na wiele innych sposobów. Wyrazem Jego błogosławieństwa w Pani życiu, jest dobry mąż, miłość, która Was łączy, wiara, wrażliwość na potrzeby drugiego, i wiele innych większych i mniejszych spraw, o które Pan Bóg się troszczy, i których Pani na pewno jest świadoma. Rozumiem, że słowa kazania zabolały Panią i zasiały jakieś wątpliwości. Proszę je odrzucić, bo zapewniam, że jest Pani obdarzona Bożym Błogosławieństwem.
AP