Gość 15.06.2010 16:14
W trakcie misji zorganizowano naukę dla różnych grup, w tym dla kobiet, z zaznaczeniem: żon i matek i dla mężczyzn, z zaznaczeniem: mężów i ojców. Poruszane były na nich problemy tych, którzy założyli rodziny. Co ma zrobić singiel, który chce brać udział w naukach misyjnych? Iść na nie i czuć się jak piąte koło u wozu, czy po prostu nie iść, żeby nie robić problemu księdzu, który nie bardzo wie co z takim marginesem (?) zrobić? Bo chyba szukanie pierwszego, który się nawinie, kandydata na małżonka (niechby bił i pił, byle był) nie jest dobrym rozwiązaniem?
Zawsze można chodzić na nauki ogólne. Ale dziś coraz częściej organizuje się też nauki dla osób żyjących samotnie.