WYBORY 13.06.2010 21:39
Po artykule w "Gościu" nasunął mi się dylemat w sprawie wyborów: osoba, która najpełniej broniłaby prawa Bożego w porządku społecznym pewnie nie przejdzie, choć bym chciała na nią głosować, to czy nie byłby to głos w tym znaczeniu zmarnowany i czy można głosować na inną osobę (żeby nie wygrała taka, której światopogląd jesy sprzeczny z nauką kościoła rz-kat), która też deklaruje bronić porządku Bożego w ojczyźnie, ale niektórych poglądów jako katolik nie ma skrystalizowanych? Nie wiem, czy można tu mówić o wyborze tak zwanego mniejszego zła, ale czy katolik może je wybrać w takich niepewnych decyzjach?
Mało prawdopodobne, by wybór prezydenta dokonał się w I turze. I nie miałoby na to wpływu to, czy zagłosujesz na jego głównego oponenta czy kogoś innego. Daj swój głos temu, którego naprawdę popierasz. Bez tego ciągle będziemy żyli w przekonaniu, że jest w Polsce naprawdę wierzących na tyle mało, że się zupełnie nie liczą.
J.