MiG 27.04.2010 20:15

Szczęść Boże,
Mam problem z natręctwem dotyczącym przysięg. Otóż często postanawiam sobie różne rzeczy, czasami zupełnie nie zastanawiając się nad tym, i potem często tego żałuję. Nie potrfię sobie przypomnieć czy coś przysięgłem czy postanowiłem czy tylko sobie o tym pomyślałem. Czesto dotyczy to spraw dla mnie bardzo ważnych i jest źródłem dużego niepokoju i lęku. Już od blisko roku prubuje się z tym problemem uporać ale nie mogę znaleźć jednoznacznej odpowiedzi. Czytałem wiele podobnych pytań na tej stronie. Wiele razy radziłem się spowiedników i odpowiedzi były skrajnie różne. Najpierw przy dwóch kolejnych spowiedziach księża mi powiedzieli, że wszelkie postanowienia są ważne i tylko spowiednik może z nich zwolnić (Jeden z nich mnie zwolnił z wszelkich postanowień ale po niedługim czsie znów zacząłem w nie "wpadać"). Taka odpowiedź była dla mnie trudna do przyjęcia, pomyślałem, że może mnie żle zrozumieli i zacząłem dalej pytać. Później było znacznie lepiej, bardzo wielu spowiedników odpowiadało mi, że grzechem ciężkim może być tylko złamanie przysięgi złożonej publicznie i wszelkie moje postanowienia i przysięgi mogę sam odwołać i nie jest to żadem grzech, albo (w zależności od odpowiadającego) co najwyżej lekki. Zwykle podobne odpowiedzi usyskiwałem radząc się księży poza spowiedzią. Ale po chwilowej uldze problem znów wraca, bo skoro dwóch księży dało mi inną odpowiedź to choćby sam Papież mi powiedział, że nie mieli racji to pewne wątpliwości zawsze pozostaną. A z tego co wiem w wątpliwościach nie należy działać... Jak sobie z tym poradzić?

Odpowiedź:

Postanowienie nie jest czymś, czego niedotrzymanie jest jakimś dodatkowym grzechem. Spowiednik Cię zwolnił z pochopnych przysiąg. Jeśli od tej pory niczego nie przysięgałeś, nie ma problemu. Najmniejszego. Z postanowienia żaden spowiednik zwalniać nie musi. To Twoja rzecz. No, czasem też sprawa między Tobą a Bogiem.

Sprawę ślubów, przysięgi, ich godziwości, obowiązywalności szeroko kiedyś omówiłem w tym serwisie. Zobacz TUTAJ . Zwróć uwagę, że napisano tam, iż zarówno ślub jak i przysięga nie obowiązują, jeśli Ale obietnica, a zwłaszcza postanowienie, to już zupełnie co innego. Przed każdą spowiedzią człowiek postanawia poprawę. Czy to, ze mu się nie udało miałoby być jakimś dodatkowym grzechem?

Tu dochodzimy do sedna Twojego problemu. Nie jest nią wcale kwestia obowiązywania ślubu, przysięgi, obietnicy czy postanowienia, ale Twój lęk. Irracjonalny lęk. Jak się go pozbyć?

Zwróć uwagę na pewien drobiazg. To znaczy dokąd Cię ten lęk prowadzi. A prowadzi Cię do rozpaczy. Przestajesz wierzyć, ze możesz mieć czyste serce. Że możesz żyć pojednany z Bogiem. Więcej, zaczynasz się bać robić jakiekolwiek postanowienia. To absurd. Lepiej zostać byle jakim? Nie próbować być lepszym? To najlepiej pokazuje, że źródłem Twoich obaw jest szatan. To jemu zależy, żebyś widząc beznadziejność Twojej sytuacji przestał się starać. Także w innych dziedzinach?

Co robić? Opanuj swój strach. Zwracaj się do Boga w modlitwie. Staraj się żyć pobożnie. Czy myślisz, że Pan Bóg skaże na wieczne potępienie kogoś z powodu tego, ze postanawiał być lepszy?

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg