zakochana 02.04.2010 12:05

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Nazywam się Agnieszka, mam 22 lata. Chodzi o problem współżycia przedmałżeńskiego i planowania życia z osobą niewierzącą. Spotkałam rok temu chłopaka w którym się zakochałam, ze wzajemnością, czuję, że jestem dla niego najważniejsza na świecie, on dla mnie też, nie potrafimy bez siebie żyć, jest to dla nas obojgu cos nowego i wyjątkowego, spotkałam wielu chłopaków w swoim życiu, ale nigdy nie czułam się tak kochana przez nikogo, zawsze sporo spraw mnie dzieliło.

Jest jednak duży problem, który nie daje mi żyć w spokoju. Mój chłopak nie chodzi do kościoła, ma uraz do księży, uważa jednostkę kościoła za zakłamaną itp. Kiedy rozmawiamy na temat wiary, nie kłócimy się, bardziej nazwałabym to trudna rozmową, gdyż on ma mnóstwo pytań, na które nie potrafię sama odpowiedzieć. Chcemy przeżyć ze sobą całe życie, zestarzeć się wspólnie. Jest dobrym człowiekiem, ma dobre serce. Ale nie wiem, jak to będzie w przyszłości w sprawie wychowywania dzieci, spędzania świąt, mimo, że on uważa, że nie będzie miał żadnych ale jeśli będę chciała wychowywać ich we wierze, chodziła z nimi do kościoła. Nie jest ateistą, bo wierzy w Boga, powtarza mi, że to, że nie chodzi do kościoła nie czyni go złym człowiekiem, mówi, że kocha mnie ponad życie i wszystko się ułoży. Jak wyglądałby nasz ślub? skoro on nie chodzi do kościoła?

No i kolejna, chyba bardziej męcząca moje sumienie sprawa, że przez moje całe zycie do momentu spotkania mojego chlopaka, żyłam w przekonaniu, że nie ma szans na to że moge współżyc przed ślubem. Chodzę na pielgrzymki, do kościoła, staram się żyć w zgodzie z kazdym przykazaniem, ale mam problem z VI... Boję sie iść do spowiedzi, bo nie wiem czy postanawiam poprawę, jest to dla mnie trudne, bo przestałam widzieć w tym problem i to jest najgorsze. Jest mi dobrze spotykac się codziennie z nim, stała się dla mnie miłością i przyjacielem, często u niego zostaję na noc, bądź on u mnie (jesteśmy studentami i nie mieszkamy z rodzicami), co staję sie jeszcze trudniejsze do opanowania.

Chciałabym porozmawiać na ten temat, uzyskać jakiejś porady, bo czuje, ze sie troche we wszystkim zagubiłam...
pozdrawiam,
Agnieszka

Odpowiedź:

1. Jeśli Twój ukochany uzna, że jest wierzący, tylko trochę się pogubił, wasz ślub będzie wyglądał normalnie. Jeśli uzna, że chce być traktowany jako niewierzący, to potrzebna będzie dyspensa biskupa. Występuje o nią proboszcz... W tym wypadku Twojej parafii...

Jak to będzie z wychowywaniem dzieci... Trudno powiedzieć. Bywają pewnie niewierzący, którzy pozwalają drugiej stronie wychowywać dziecko po chrześcijańsku sami obstając przy swoim. Ale często owi niewierzący chcą, by także dzieci podzielały ich poglądy. Sytuacja na pewno się skomplikuje, jeśli coś między wami się zacznie psuć. W takich wypadkach często rozpoczyna się "wojna" o dzieci, o wpływ na nie...

2. W tej sprawie rzeczywiście lepiej by było, gdybyś porozmawiała ze spowiednikiem. Bo trudno tak na odległość, bez rozmowy, ocenić Twój żal (Twoje postanowienie poprawy). W każdym razie warto zawsze jednak próbować. I mocno zaniepokoić się, że ten grzech przestał być problemem.

Chyba dobrze by było, gdybyś sobie szczerze na ten temat porozmawiała z Bogiem. I zapytała samą siebie przed Nim, jak to możliwe że człowieka stawiasz ponad Niego... Bo przecież On Ci nie zabrania małżeństwa. Tylko chce, byś była trochę cierpliwa... Byście zaczęli wspólne życie dopiero z Jego błogosławieństwem...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg