Asia 07.03.2010 15:58
Witam, od dłuższego czasu bardzo nurtuje mnie pewien kłębek myśli z którymi nie mogę sobie poradzic i uszeregowac. Mianowicie jestem sportowcem i bardzo wierze w Boga, ale jednoczesnie czesto zdarza mi się watpic w swoje mozliwosci w to ze Pan Bog dal mi talent, bo wiele osob równie dobrze trenuje i mimo iz mam medalowe miejsca na swiece i zawodach miedyznarodowcyh moj umysl ciagle stara sie poddawac je watpliwosciom i kwestionowac ze to przyadek ale ja wiem ze tak nie jest wiem ze Pan Bog chce byc rozwijala swoj talent wiem takze ze bez dopingu z wiara moge osoagnac to co czolowka swiatowa korzystajaca ze sterydow, tylko jak mam uwierzyc w te sily w ta moc i Boza pomoc... przeciez inni sportowcy takze wierza w Boga i te Go prosza o wsparcie tak jak ja i niby dlaczego Bog by chcial zebym to ja wygrywala ... jestem wrazliwa osoba i czesto uwazam ze cos mi sie nie nalezy i to nie slusznie bo wkladam w swoj trening cale serce i cala siebie dlaczego jednak porownuje sie do innych i zwarzam na ich umiejetnosci, tak bardzo podswiadomie szukajac pretekstwo zeby poczuc sie gorsza a wcale nie jestem i wiem ze stac mnie jeszcze na duzo duzo wiecej gdybym tylko byla bardziej pewna siebie tego ze Pan Bog jest ze mna a napewno jest tylko ze Pan Bog kocha wsyzstkich i kazdemu chce pomoc, skad mam wziasc ta odwage i ufnosc to poczucie ze Pan Jezus nie kaze mi wtapic i sie lekac... duzo sie modle a mimo to zawsze sa jakies mysli ktore obnizaja to poczucie mojej wartosci mojego talentu... a gdy startujac na zawodach moja kolezanka startuje powinnam jej zyczyc jak najlepiej i bardzo chce ale gdzies cos mi ciagle mowi ze wtedy bedzie lepsza a ja gorsza, a ja nie chce tak czuc chce walczyc z najlepszymi i wygrywac ale jednoczesnie ze szczeroscia i zyczliwoscia serca... Prosze o pomoc w wyjasnieniu tej kwestii walki i zycia sportowca.