nemeziz 24.02.2010 12:22

Mam pytanie odnosnie stosowania prezerwatywy w małżeństwie. Wydaje mi sie że prezerwatywa sama w sobie złem nie jest. Tak jak złem sama w sobie nie jest (czesto przytaczana przez odpowiadającego) siekiera, zły jest cel w jakim moze byc użyta np. zabicie kogoś. Myślę że tak samo jest w przypadku prezerwatywy, złe jest zapobieganie poczęciu, nie prezerwatywa. Potwierdzenie swojego zdania znalazłam tu: http://zapytaj.wiara.pl/?grupa=8&art=1201950649&dzi=0

Po jakimś czasie znalazłam inne pytanie na tej stronie. http://zapytaj.wiara.pl/?grupa=8&art=1262976391&dzi=0 Odpowiadający pisze że KK nie uznaje stosowania prezerwatywy przez osoby zarażone wirusem HIV. Osoba pytająca w podanym linku utrzymuje że do wspołżycia miałoby dochodzić w dni niepłodne, a wiec prezerwatywa nie spełniała by swojego grzesznego celu jaki jest zapobieganie poczęciu. Byłaby stosowana w celach zdrowotnych jak w przypadku pierwszego linku. Co zostało w pierwszym linku uznane za moralnie obojętne.

prosze o wyjasnienie, czy odpowiadający naprawde nie dostrzega sprzeczności i pewnego absurdu...??

Odpowiedź:

Prezerwatywa sama w sobie nie jest zła. Dlatego używanie jej do naprawienia magnetofonu (kiedyś psuły się w nich paski klinowe, a nigdzie nie można ich było kupić) nie jest złem. Podobnie nie byłoby złem użycie jej w innym podobnym celu. Jednak używana podczas współżycia seksualnego ma na celu uniemożliwienie poczęcia. Albo przynajmniej taki skutek jej zastosowania się dopuszcza. Stąd nie ma mowy o godziwym użyciu prezerwatywy podczas stosunku.

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg