diana
01.01.2010 19:35
Szczęść Boże!
1. Czy można uratować kogoś przed piekłem?
Przypuśćmy: dusza X staje przed Bogiem, podczas życia nie starała się wystarczająco i miałaby iść do piekła. Ale Bóg wie, że za jakiś czas osoba Y będzie się wytrwale modlić o zbawienie X, i dlatego dusza X zostaje podczas sądu uratowana?
2.Dlaczego powinno się zamawiać Mszę św. np. przed poważną operacją? Czy to nie jest wyraz nieufności wobec Boga? tj. modlimy się w domu o powodzenie danej sprawy, ale boimy się, że Bóg nas nie wysłucha, więc próbujemy "przekonać" czy też "przekupić" Go Mszą? To trochę tak jak u pogan... (Zaznaczam, że nie mam na celu prowokacji).
3.Zastanawiam się czasem, co ze zbawieniem osób, które żyły tak jak wielu ludzi: starali się postępować dobrze, ale niezupełnie zgodnie z nauką Kościoła (np. rozwodzili się i żyli z kimś innym, nie chodzili na msze itp.). Czy takie osoby mają małe szanse na zbawienie? Przecież nam, którzy się staramy, jest łatwiej, bo to dla nas oczywiste- wiary nauczono nas najczęściej w domu, mamy wzorce, które powielamy. A jeśli ktoś nie miał dobrego przykładu, to mało prawdopodobne, że będzie żył jak przykładny katolik...wydaje mi się, że Bóg na pewno uwzględni to podczas sądu... jak to jest?
Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam.
Odpowiedź:
1. To możliwe. Dla Boga czas nie jest przeszkodą...
2. Msza jest modlitwą szczególną. Jest ofiarą Bożego Syna. Oczywiście nie ma tu automatyzmu, nie znaczy to, że będzie tak, jak człowiek chce. Ale jest to jakaś szczególna prośba.... No i jest to prośba nie jakiejś pojedynczej osoby, ale grupy ludzi...
3. Bóg będzie sądził człowieka sprawiedliwie. Na pewno kogoś, kto błądził albo tego, który upadał wskutek słabości nie potraktuje tak samo, jak człowieka, który kierował się złą wolą. Zawsze możemy mieć nadzieję na zbawienie własne i bliźnich. Bo Bóg jest dobry. Ale...
Odpowiadający ma wrażenie, że dość często ludzie którzy pouczają niektórych katolików, że niepotrzebnie wspominają o piekle, bo przecież Bóg jest dobry, tak naprawdę nic sobie z Bożego prawa nie robią. Czym innym jest postawa skruszonego grzesznika, który ze spuszczoną głową prosi o Boga o miłosierdzie, a czym innym butny wrzask niektórych, że przecież przebaczenie im się należy. Straszyć piekłem kogoś, kto doskonale wie, ze może wskutek swoich grzechów tam trafić, nie ma sensu. Tego raczej trzeba podnosić na duchu. Ale tych zarozumialców, gotowych obrazić się na Boga, gdy im nie przebaczy...
Jest coś takiego, jak grzech przeciwko Duchowi Świętemu. Chyba lekceważąc konieczność nawrócenia się, wzywając Boga do tego, żeby się nawrócił i nie był tak surowy, ludzie ten właśnie grzech popełniają...
J.