Re1 30.12.2009 16:13

Czy kilkudniowe odwiedziny u brata, który żyje z narzeczoną "na kocią łapę" (ślub w planach) jest grzechem ciężkim? Brat wie, że ja jestem takim związkom przeciwna, ale czy to znaczy, że nie wolno mi do niego jeździć, bo on tam żyje nie do końca po katolicku? Czy takie odwiedziny to współdziałanie w ich grzechu? Czy mam się od niego odciąć i w tak drastyczny sposób zamanifestować swoją dezaprobatę? Chyba bym tak nie mogła, bo jestem bardzo z bratem związana. Albo jeśli czasem wspomogę go materialnie, z własnej inicjatywy, to biorę udział w finansowaniu ich grzechu, bo np. pieniądze zostaną wydane na czynsz? Proszę pomóc mi to rozstrzygnąć. dziękuję

Odpowiedź:

Zdaniem odpowiadającego w opisanej sytuacji ani wizyty u brata, ani wspomaganie go finansowe, nie są udziałem w jego grzechu. Istotne jest bowiem, ze brat wie, iż jego postępowania nie pochwalasz. To, że jako dobra siostra nie przestałaś go kochać, nie jest żadnym grzechem. Co więcej, jest chyba często najlepszym, najbardziej chrześcijańskim sposobem, żeby skłonić bliska osobę do zmiany postępowania...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg