anna 02.12.2009 08:51
Dzień Dobry,
proszę o pomoc w zrozumieniu: Od kilku lat chodzę regularnie do spowiedzi, modlę się, chcę kroczyc droga Bożą, ale... moje serce chce grzeszyć tzn. tęskni za porównywaniem z innymi (aby poczuć się ważną, kochaną), myśli, że jakiś flirt dał by tą miłość, serce jest złe często chciałoby się zemscić, powiedziec coś komuś, aby "poszło mu w pięty". Serce dusi w sobie. Moje serce zazdrości tym co grzeszą i są szczęśliwi, moją pieniądze, stanowiska. Moje serce chyba tez tak by chciało, to go pociąga. Ale jednocześnie serce ma blokadę, bo chce się przemienić, tylko nie wie jak. Serce często jest złe na siebie, na modlitwy, że ma tylko obowiazki, że stara sia a w gruncie rzeczy to serce w głębi jest złe. Modlitwy, chęc zmiany serca to takie, nie zgłebi, tylko powierzchowne. Moje serce jeszcze za dobrze nie wie co chce wybrać. Nie, wie chce Boga, ale jak serca nie zrazić, nie oddalić od drogi Bozej? Jak nie zniechecić przymusami (tzn chodzę na msze klika razy w tygodniu), meczy mnie to (wszędze pędzę, wszystko na już) nie mam już siły tak robić. Pierwsze emocje, może pycha (ze chodze czesciej na msze)- nie wiem opadły. A teraz mam pretensje do siebie, slyszę - no widzisz jaka jesteś zła, nawet do kościoła ci ciężko pójść. I tak wszystko przez siłę, ponad moje siły. Czuję się jakbym miała wybuchnąć. Jak podejśc do swego serca, aby go zmieniać powoli, a nie zadawac mu nie na jego siłę zadania. Widzę, że przynosi to odwrotny skutek, jestem zmęczona. Chcę inaczej a nie wiem jak. Proszę o pomoc.