Viola 08.11.2009 22:33

Moje pytanie dotyczyc bedzie sprawy jakich wiele .dla mnie jednak jest to moja sprawa i niestety ogromnie dramatyczna .Sprawa dotyczy mojego malzenstwa. Pietnascie lat temu moj maz wyjechal do USA a wlasciwie nie wyjechal a uciekl z kochanka. W czasie jego pobytu tam zwiazal sie z kolejna kobieta i tutaj w Polsce przeprowadzil rozwod przy pomocy adwokata. Nie wyrazalam zgody na rozwod ale nie mialam wyboru ,bo argument adwokata meza byl niepodwazalny dla sadu-rozpad malzenstwa z winy meza z powodu braku wiezi malzenskiej pod kazdym wzgledem.Mamy trojke doroslych juz dzieci Dwoje z nich ma juz swoje rodziny. Najmlodszy syn studiuje /3rokstudiow/. Maz byl dla mnie i dzieci bardzo niedobry. Jego obecna "zona"amerykanska jest trzecia kobieta w trakcie trwania naszego malzenstwa .Przeszlismy z dziecmi pieklo z jego powodu. Corka bardzo ciezko zachorowala i wtedy przyzeklam sobie, ze juz nigdy nie uderzy zadnego z naszych dzieci. Stalo sie jednak inaczej. Zamierzyl sie do uderzenia w glowe corki ale na jej krzyk zdazylam wbiec miedzy nichi oberwalam ja .Nie wytrzymalam i wyrzucilam go z domu. wiem ,ze gdyby wtedy cokolwiek sie odezwal albo stawial jakis opor nie wahalabym sie przed najgorzsym .Ja po prostu zabilabym go. Corka miala operacje glowy. Minal jakis czas kiedy opadly emocje powiedzialam mu ,ze dom jest ,byl i bedzie jego domem ale musi przysiac ,ze nigdy juz nie uderzy nikogo z nas . On jednak nie zrobil tego tylko poszukal kolejnych kochanek i tak jest do dzisiaj .Co robic ,jak rozwiazac moj problem. Wiem ,ze malzenstwo jest nierozerwalne ,wiem ,ze na malzonkach spoczywa wzajemna odpwiedzialnosc za siebie nawzajem. Gdyby maz staral sie o uniewaznienie naszego malzenstwa nie moge mu tego ulatwic, bo nie bede klamac .W pelni swiadomie przysiegalam przed Panem Bogie w obecnosci Pana Jezusa na dobre i na zle .Zal mi meza ,bo wydaje mi sie,ze nie jest szczesliwy, wydaje mi sie, czuje to ze trzeba to wszystko posklejac ,naprawic. Jak to zrobic ?Nie umiem z tym sobie poradzic .Nie umiem o tym powiedziec mezowi .Ztamta kobieta jest po slubie cywilnym chyba 11lat/nie maja dzieci/.Prosze o pomoc. Tak trudno mi z tym zyc .Szczesc Boze

Odpowiedź:

Niestety, w życiu nie można posłużyć się czarodziejską różdżką i posklejać coś, co się rozpadło. Owszem, cuda się zdarzają. Można im pomóc przez jakąś próbę odnowienia kontaktu. Ale raczej mało prawdopodobne, że się uda...

Jak z tym żyć? Trudno powiedzieć. Jeśli po tamtych latach zostało jakieś poczucie winy, to warto tamto zło jakoś naprawić. Przez wysłanie miłego listu, modlitwę... Albo podjęcie się jakiejś służby na rzecz bliźnich... Chyba łatwiej żyć, gdy ma się świadomość, że się to ewentualnie przez siebie samego wyrządzone zło jakoś naprawiło...

A jeśli się było zupełnie niewinnym? Jeśli doskwiera fakt, że niewiele da się zrobić? Doskwiera to, że ktoś bliski żyje w grzechu? Chyba chcąc nie chcąc trzeba to jakoś zaakceptować...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg