k.org.17 29.09.2009 20:26
Znowu, pierwszy raz od kilku lat, przeżywam chwile zwątpienia. Uważam się za osobę (głęboko) wierzącą, ale ostatnio zauważyłam, jak wielu jest przeciwników Kościoła, nienawidzących Go... Np. w komentarzach internetowych- zwłaszcza do artykułów, w których pada słowo Kościół. W dyskusjach katolicy milczą, krzyczą zaś tylko antykościelni. Może dlatego, że katolicy wstydzą się, ale może dlatego, że jest ich... coraz mniej...?
:( Ludzie zarzucają tej instytucji szerzenie ciemnoty, chwalą ateizm jako "wyswobodzenie umysłu" i "samodzielne myślenie", ale to jeszcze da się znieść. Choć wiarę w Boga wystawia to na mocną próbę, ale po czymś takim zawsze wchodzę na strony religijne i czytam o wielowiekowej historii Kościoła, o Ewangelii, cudach... i moja wiara wzrasta.
Dzisiaj jednak przeczytałam teksty, na które nawet to mi nie pomaga. A mianowicie, weszłam na komentarze do tekstu o domniemanym cudzie eucharystycznym w Sokółce. Poruszyła mnie powtarzana przez wielu ludzi opinia, że Kościół to instytucja wyłudzająca tylko od wiernych pieniądze przez setki lat. Że jak im kasy brakuje, to fabrykują sobie jakiś cud, i od razu ludzie na tacę wrzucają. Że największy i "najpożyteczniejszy" cud to będzie wtedy, jak KK "w końcu" upadnie. Pojawiła się również opinia o cudach, że niby wszystkie są podrobione: "Dlaczego ktoś z dwoma nogami chodzący o kulach nagle porzuca kule i chodzi sam, a jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby ktoś bez nóg wjechał na wózku do kościoła i wyszedł na nogach, albo żeby komuś ręka odrosła"? No własnie. Niby cuda nie mogą być podstawą wiary, ale to mimo wszystko zastanawia. A może zna Odpowiadający przykłady takich cudów?
Proszę o pomoc. Jak mam się do tego wszystkiego ustosunkować? Naprawdę nie chcę stracić wiary, a obawiam się, że w przyszłości będzie to jeszcze trudniejsze...