grzesznik 19.06.2009 15:37

ja z takim nieco dziwnym pytaniem - jak mam kochac wroga i czemu wiekszosc ludzi ( generalnie spotykam duzo ludzi w zyciu) z duszpasterstw to zadufane w sobie kreatury przekonane o swojej wyzszosci i pozbawione jakiegokolwiek zrozumienia dla slabosci innych ludzi . Zmiencie sposob formowania ludzi w tych instytucjach bo wychowujecie faryzeuszy najczystszego gatunku. Wiem ze pytanie jest dziwne przperaszam

Odpowiedź:

1. Miłość to pragnienie dobra osoby kochanej. Gdy dotyczy nieprzyjaciela, sprawa jest trudna, ale nie beznadziejna. Właściwie sprowadza się do postanowienia, żeby się nie mścić. No i w konkretnej sytuacji, gdy ma się ku zemście okazję, trzeba się powstrzymać... Pięknie o tym napisał św. Paweł w liście do Rzymian: "Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]! Napisano bowiem: Do Mnie należy pomsta. Ja wymierzę zapłatę - mówi Pan - ale: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód - nakarm go. Jeżeli pragnie - napój go! Tak bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz na jego głowę. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!"...

2. Co do zadufania ludzi pobożnych... Niestety, tak to już jest, że pobożnych szatanowi najłatwiej zwieść pokusą pychy. No bo skoro są tacy cacy...

J.

więcej »