Anonimek : ) 18.06.2009 23:30

Witam : ) Możliwe, że odpowiadający nie będzie w stanie w pełni odpowiedzieć na ten, może trochę zbyt długi e-mail, jednak za jakąkolwiek pomoc w rozwiązaniu moich wątpliwości będę bardzo wdzięczna.

Czytałam odpowiedzi na podobne pytania jednak wciąż mam pewne wątpliwości. Bardzo lubię czytać, szczególnie książki o samodoskonaleniu się, walczę również z stanami depresyjnymi, apatią i problemami w relacjach z ludźmi, dlatego pochłaniam mnóstwo książek, wykładów i artykułów o tej tematyce, aby wyjść z tego stanu. W wielu książkach mówi się o potędze podświadomości, jedne z nich mają postać bardziej naukową inne zaś trącą magią. Moje pytanie brzmi: czy czytanie takich książek jest niebezpieczne i niezgodne z naszą wiarą? Lekturę taką traktuję zawsze wybiórczo i odrzucam wszystko co jest stuprocentowo niezgodne z nauką kościoła, przyjmując to co jest potwierdzone naukowo i może mi pomóc. Jest dla mnie oczywiste, że to Bóg kieruje całym światem, tylko On i tylko z Jego wolą i pomocą jestem w stanie odzyskać radość życia i uleczyć rany związane z ludźmi, zacząć tworzyć szczęśliwe relacje. Zastanawiam się jednak nad tym czy moc myśli ludzkich jest rzeczywiście magią czy może prawem natury, którego po prostu jeszcze nie rozumiemy. Bóg działa przecież często siłami natury, może podświadomość jest właśnie takim narzędziem, który wykorzystuje Bóg aby spełniać nasze modlitwy? Może to nie magia, a neurobiologia i fizyka? Drążę ten temat ponieważ uważam, że szkoda marnować takie narzędzie, które mogłoby pomóc wielu cierpiącym ludziom, a które okazałoby się w przyszłości naturalnym zjawiskiem. Przecież już wiele razy w historii tak było, że kościół uważał coś za herezje, a później okazało się to naukowo udowodnioną rzeczywistością. Na przykład biblijny opis stworzenia świata, w który kiedyś wierzono dosłownie, a dziś wiadomo, że jest to tylko symboliczny poemat ukazujący, że to Bóg stworzył świat. Autosugestia jest potwierdzona naukowo, również wizualizacja. Często wyobrażając sobie coś tworzymy nowe połączenia nerwowe, dzięki czemu mózg ma wrażenie, że pewne czynności wykonywał już wcześniej i łatwiej jest mu to robić w rzeczywistości. Wykorzystuje to wielu sportowców i ludzi sukcesu. Uważam również (ale i jestem otwarta na zmianę zdania jeżeli się mylę), że myśli mają ogromną moc jeżeli chodzi o ich wpływ na nasze ciała. Optymiści żyją dłużej, stres, złość, czarnowidztwo i brak przebaczenia osłabia odporność, wpędza ludzi w depresje, choroby serca, nowotwory itp. Istnieje również przecież coś takiego jak efekt placebo.

Samo się nic nie zrobi, ale nasze nastawienie ( i myśli ) mogą wpłynąć na nasze zachowanie, a to z kolei na zachowanie otoczenia i z czasem doprowadzić do spełnienia naszych wizji. Może właśnie tak dział "potęga podświadomości"?

Mniej oczywiste jest dla mnie "przyciąganie" odpowiednich przyjaciół, partnerów, klientów, domu, samochodu... Praktyka taka wygląda na magię, ktoś wyobraża sobie wymarzony dom czy partnera i wierzy, że przyciągnie go do swojego życia. Jednak po zastanowieniu wydaje mi się, że dom można przyciągną w wyżej opisany sposób ( wyobrażam go sobie, wierzę, że go otrzymam, zmieniam zachowanie, zaczynam otaczać się odpowiednimi ludźmi, podejmuję odpowiednią pracę itd.) Bardziej gnębi mnie "przyciąganie" ludzi, jednak wydaje mi się, że być może też można wyjaśnić to naukowo. Wiem, że mózgi ludzi oddziałują na siebie jeżeli dwie osoby przebywają w swoim towarzystwie. Może więc można również oddziaływać na czyjś mózg na odległość? Słyszałam kiedyś, że telepatia jest możliwa ponieważ mózg ludzki działa jak radio (była to czyjaś opinia, nie argument naukowy). Czy telepatia jest zgodna z naszą wiarą? Może jest ona możliwa dzięki prawom fizyki i dzięki temu jest możliwe "przyciąganie" ludzi? I tym wszystkim kieruje Bóg? No bo jak wytłumaczyć, że czasami matka czuje niepokój gdy jej dziecku dzieje się krzywda, a jest ono w dużej odległości od niej. Anioły pomagają nam się porozumiewać na odległość, mogą nastawić kogoś przyjaźnie do nas, gdy planujemy się z nim spotkać. Może właśnie w ten sposób Bóg wykorzystuje "potęgę podświadomości"? Możemy przyciągnąć kogoś do naszego życia dzięki myślom, wierze. Wyobrażamy sobie tę osobę, prosimy o pomoc Boga i aniołów, zmieniamy swoje zachowanie, oddziałujemy na czyjś mózg, zwracamy uwagę na ludzi, którzy pasują do naszej wizji i dzięki temu w końcu realnie pojawia się ona w naszym życiu? Może tak jest również z przedmiotami i pieniędzmi? Czy wiara katolicka stuprocentowo wyklucza taką możliwość? No bo czym są myśli? Stwierdzenie, że są materialne, że są energią nie wydaje mi się magiczne. A jeżeli są materialne to może mają moc przyciągania, jak magnes? Nie wiem, zastanawiam się i próbuję do tego dotrzeć dlatego cenna będzie dla mnie opinia kogoś kto orientuje się jak patrzy na to Kościół. Słyszałam również, że pod wpływem dobrych myśli woda zamarzając tworzy piękne kryształy, tak samo kiedy puści się jej muzykę klasyczną ( muzyka to fale więc może mogą oddziaływać na wodę? Może tak samo myśli? ) Natomiast kiedy wysyła się wodzie złe myśli i słowa tworzy okropne kryształy lub nie tworzy ich w cale. Czy Kościół zajmuje w tej kwestii wody jakieś stanowisko?

Czy jeżeli poddaję się takim praktykom i zawsze podkreślam, że to Jezus jest JEDYNYM Panem mojego życia, grzeszę i jest to dla mnie zagrożeniem? Drążę ten temat ponieważ chcę żyć zgodnie z Jego wolą, a jednocześnie wykorzystywać narzędzia, które mogą pomóc i dać szczęście.

Z góry dziękuję za odpowiedź i dobrnięcie do końca : ) Pozdrawiam serdecznie : )

Odpowiedź:

Czytanie książek na tematy o których piszesz nie jest grzechem. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy starasz się na opisywane sprawy patrzyć oczyma wiary. Może jednak prowadzić do powstania zamętu w Twoim sercu. Możesz ulec kłamliwym argumentom. Więc jest to jak stąpanie po niezbyt pewnej powierzchni lodu na zamarzniętym jeziorze...

Czy myśli mają moc? W pewnym sensie tak. Jeśli dodają pewności siebie, pozwalają podjąć jakieś dobre działanie, to nic w nich złego. Zwróć uwagę: motywują do działania, motywują do podjęcia jakiejś walki, przełamania strachu itp. Jeśli jednak podchodzi się do ich wzbudzania jak do magii - uwierz a się stanie, nawet wygrana w totolotka - to zaczyna to być niebezpieczne. Bo wtedy - tak człowiek myśli - coraz mniej rzeczy zależnych jest od niego, a coraz więcej od wykonania pewnego rytuału: wzbudzenia myśli czy czegoś podobnego...

Chyba jakoś tak powinniśmy oceniać tę pierwszą sprawę...

Co do telepatii... Sprawa nie jest poznana naukowo. Oczywiście mogą istnieć w tej kwestii pewne intuicje; mamy dane, które wskazują nam na istnienie czegoś takiego. Trudno uznać to za podejście magiczne. Zaczyna się ono (podejście magiczne) gdy próbuje się sprawę okiełznać; gdy próbuje się sprawę traktować jako coś, czym można posługiwać w codziennym życiu. Bo - tak się odpowiadającemu wydaje - intuicje bardzo często jednak mylą. Trzeba wierzyć rozumowi, swojej zdolności przewidywania; można się bać niewielkich niebezpieczeństw (że dziecku na koloniach coś się stanie) albo nie przejmować się większymi (dzieciak jest dorosły, poradzi sobie na samodzielnym wyjeździe mimo swoich 15 lat). Ale nie wolno intuicji, niby jakichś telepatycznych przekazów brać za pewnik...

Przykład: matka nie powinna mówić dziecku "nie pojedziesz na kolonie bo mam złe przeczucie". Owszem, raz czy drugi tak się może zdarzyć. Ale gdy każdą decyzję po kolei decyzję matka podejmuje kierując się przeczuciami, tnie jest to normalne...

J.

więcej »