monika 15.05.2009 19:38

Szczęść Boże. Mam problem. Jakiś rok temu dowiedziałam się, że to co robiłam wcześniej było masturbacją. Z moją silną wolą od razu po tym momencie, kiedy się o tym dowiedziałam, rzuciłam to i nie chcę już mieć z tym nic wspólnego. Po tym czasie byłam u spowiedzi i powiedziałam ten grzech księdzu bardzo cicho. Mimo że cały czas tego nie robiłam i bardzo żałuję, że się dopuściłam tego grzechu to przez dwie kolejne spowiedzi spowiadałam się z tego. Przez cały ten czas przyjmowałam komunię św. Co jeszcze mam zrobić, żeby o tym zapomnieć? Teraz mam nieczyste myśli, ale modlę się, kiedy mnie tylko nachodzą. Niech ksiądz pomoże. Czy jeśli ten ksiądz nie usłyszał tego mojego grzechu za pierwszm razem to znaczy, że go zataiłam? Czasami bez powodu się podniecam, np. jak czytam tę stronę. Co mam z tym zrobić? Za miesiąc przystępuję do bierzmowania i chcę być całkiem oczyszczona ztego grzechu. Szczerze tego żałuję.

Odpowiedź:

Skoro ksiądz nie pytał, to pewnie usłyszał co mówiłaś, albo się domyślił. Wiec to raczej nie było zatajenie, nie musisz spowiedzi powtarzać. Ale jak widać męczyło Cię to, skoro do sprawy wracałaś. Zawsze trzeba jasno w spowiedzi mówić co i jak. Tak jest najlepiej... Jeśli zaś boisz się, że wcześniej popełniłaś świętokradztwo, to musisz to powiedzieć na spowiedzi. Tylko w konfesjonale możesz otrzymać ewentualne rozgrzeszenie...

Jak o tym zapomnieć? Popęd seksualny będzie Ci pewnie towarzyszył jeszcze przez długie lata. Jeśli nie do końca życia. Musisz się nauczyć z nim żyć. Nie chodzi o to, by odrzucać wszelkie takie myśli jako coś brudnego, ale by poddać je pod osąd rozsądku i prawego rozumu. W małżeństwie możesz z tego korzystać, poza małżeństwem musisz nauczyć się tego rodzaju odruchy opanowywać i przechodzić nad nimi do porządku dziennego. Nie martw się. To, że jesteś istotą zdolną do przeżywania seksualności jest jak najbardziej normalne...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg