vortex 09.05.2009 15:43

Proszę o niepublikowanie mojego adresu e-mail. Chciałbym zadać pytanie na temat homoseksualizmu. Rozumiem, że Kościół (zresztą nie tylko katolicki) uznaje homoseksualizm za moralnie i etycznie zły. Kościół ma do tego prawo. Nie chcę tu rozsądzać kto ma rację, bo tego nie wiem. Chciałbym się natomiast odnieść do twierdzenia, iż homoseksualizm jest chorobą. WHO i inne organizacje medyczne już dawno uznały, iż homoseksualizm nie jest chorobą. Dlaczego więc niektórzy naukowcy związani z chrześcijaństwem starają się za wszelką cenę udowodnić sprzeczność tego stwierdzenia? Czy dowodzenie mając z góry założoną tezę nie poddaje pod wątpliwość autentyczności tych badań? Podkreślam, że Kościół ma prawo do tworzenia własnego systemu wartości, nie jestem pewien natomiast po co dowodzić tego naukowo, podważając badania niezależne. Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam.

Prawdą jest, że prowadzenie badań pod z góry założone tezy może wypaczyć wyniki tych badań. Tyle że dotyczy to zarówno naukowców wierzących, chcących kierować się nauką Kościoła, jak i tych, którzy temu nauczaniu przeczą. Innymi słowy uczciwość badań naukowca, będącego prywatnie działaczem ruchu gejowskiego, jest przynajmniej tak samo wątpliwa, jak uczciwość badań gorliwego katolika.

Póki co okazuje się, że tylko katolicy nie mogą prowadzić niezależnych badań. No, może jeszcze muzułmanie i parę innych grup religijnych. Czyżby obiektywne badania mogli przeprowadzać tylko ci, którzy twierdzą, ze homoseksualizm nie jest chorobą?

A swoją drogą to ciekawe, ze wedle naukowców coś było chorobą, a potem przestało nią być. Czy to wyraz szerszej wiedzy? Raczej ideologicznego zakwalifikowania przypadłości. Problem w tym, że jakbyśmy homoseksualizmu nie nazwali, dla wielu borykających się z przypadłością jest poważnym problemem. Zwracają się o pomoc do specjalistów i - jak spora ich część mówi - udaje im się przebudować swoja seksualną orientację. Takie są fakty. Tyle że gejowscy działacze próbują takich ludzi zakrzyczeć...

J.