jaga 23.03.2009 14:12

Mam kilka pytań dotyczących spowiedzi. Zaczęłam przeszukiwać pytania na ten temat, ale jest ich bardzo dużo, a niestety nie mam tyle czasu by przeczytać wszystkie, więc przepraszam jeśli pytam o coś o co ktoś wcześniej już pytał.

1. Ostatnio byłam przy spowiedzi, wyznałam swoje grzechy a ksiądz nie odezwał sie, po chwili powiedział kilka słów i znów cisza i tak kilka razy, mniej ważne jest to, że mówił troszkę od rzeczy czy urwanymi zdaniami. Przyznam szczerze, że trochę się zdenerwowałam w tym konfesjonale. Po chwili zerknęłam między kratki i zobaczyłam, że ma zamknięte oczy i sobie pochrapuje... Nie wiedziałam co zrobić, przez jakiś czas męczyłam się z taką spowiedzią, miałam już wyjść, ale zależało mi przecież na rozgrzeszeniu tym bardziej, że w końcu to Bóg przebacza i nie jest istotna osoba księdza. Odetchnęłam z ulgą gdy zadał mi pokutę jednak po tych słowach znów się oparł o krzesło i długa cisza, nie wytrzymałam i powiedziałam "Proszę księdza, przepraszam, ale ksiądz zadał mi już pokutę" na co on sie ocknął i powiedział, że jeszcze nie zadał, powiedział jeszcze kilka słów i zadanł znów pokutę i rozgrzesnie. Ja wiem, że spowiedź była ważna, że różni sią księża, ale spowiedź ma być pojednaniem z Bogiem, ma napełnić radością i spokojem, a ja z konfesjonału wyszłam poddenerwowana, bo zirytowało mnie to, że ludzie przychodzą do konfesjonału, chcą wyznać grzechy, poprawić się, a spotykają się z czymś takim, z ignoracja i brakiem szacunku...

2. Spowiadałam się jakiś czas temu u pewnego księdza. Jego słowa bardzo trafily do mnie, sam powiedział, że powinnam mieć stałego spowiednika. Pomyślałam o nim, ale glupio mi było zapytać. W następnym tygodniu znów poszłam do niego do spowiedzi(musiałam ze względu na grzech ciężki), ale znów nie odważyłam nic zagadnąć w sprawie stałego spowiednika, kolejnego tygodnia sytuacja się powtorzyła z tym, że powiedziałam, że byłam już u księdza u spowiedzi. Ja rozumiem, że ksiądz mnie nie zapamięta, bo przecież ludzi do spowiedzi przychodzi mnóstwo. Nie mam jednak odwagi zapytać go czy zostałby moim stałym spowiednikiem, a głupio mi chodzić po prostu do niego wciąż bez takiego pytania, bo po czasie może jakoś zacząć mnie kojarzyć, tym bardziej, że często chodzę do spowiedzi i boje się że to jakoś głupio wyjdzie.

3. Wiem, że w mojej sytyacji naprawdę dobrze było by mieć stałego spowiednika, czy można jednak być zbyt mało dojrzałym na stałego spowiednika? Boję się, że np. nie popełniłabym jakiegoś tam czynu nie ze względu na Pana Boga, a na spowiednika.

Odpowiedź:

1. A gdzie pytanie? :) Prawda, zasypianie księdza w spowiedzi nie jest miłe. Ale to na pewno nie brak szacunku. Pewnie był chory albo bardzo zmęczony. Bo normalnie człowiek nie zasypia podczas własnej przemowy....

2. Można chodzić cały czas do jednego spowiednika i nie formalizować relacji. Tak zresztą jest dość sensownie. Ksiądz na pewno się o to nie obrazi...

3. Stały spowiednik niedojrzałym jest bardziej potrzebnym niż dojrzałym. A unikanie grzechu zawsze jest dobre, bez względu na motyw. Jeśli wstyd przed spowiednikiem powoduje, ze nie grzeszę, to dobrze. Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której mogłoby to mieć jakieś negatywne skutki. Chyba ze ze strachu zaczną się nieszczere spowiedzi ale to już coś innego...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg