Wiolka 06.03.2009 20:43

Witam serdecznie. Być może dla kogoś mój problem moze byc banalny ale ja juz nie daję sobie z tym rady. Jestem męzatką od kilku lat, mieszkamy razem z teściową. Początkowo relacje układały nam się dobrze, dziekowałam Bogu że mam taką dobra tesciową. Nestety czar prysł, kiedy przypadkiem usłyszałam rozmowe telefoniczną mojej tesciowj dotyczacej mojej osoby, nie miesciło mi sie w głowie ze ktos moze o kims mowic takie kłamstwa i potem udawac, ze jest ok. Straciłam do niej zaufanie i niestety nie potrafie traktowac jej tak jak dotąd. Nie chce opisywać szczegółów naszego "pożycia" ale niestety wspolne mieszkanie powoduja, ze często się złoszczę na nią , miewam różne mysli, trudno żyje się w atkim toksycznym układzie. Staram sie "nie nakrecac" , wiem że zasluguje na szacunek jako starsza osoba ale niestety nie zawsze sobie z tym radzę. Często spowiadam sie z tych "grzechów" ale po powrocie do domu sytuacja sie powtarza i własciwie co tydzien powinnam chodzic do spowiedzi? Jak sobie z tym radzić, jak to rozwiązać? Przepraszam za tak długi wpis, ale nie potrafiłam inaczej.

Odpowiedź:

Trudno się żyje pod jednym dachem z kimś, kogo się za współlokatora nie wybierało. Najlepiej chyba byłoby poszukać jakiegoś innego mieszkania. Problemy z teściami zazwyczaj negatywnie rzutują na relacje między małżonkami, przyczyniają się też do większych kłopotów w ewentualnych sporach ze współmałżonkiem... Nawet jeśli jest w miarę spokojnie i poprawnie, jedna ze stron, ta która się wprowadziła, nie czuje się u siebie. To nie jest specjalnie zdrowe...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg