penitentka 03.03.2009 19:45

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Moje pytanie dotyczy modlitwy prośby.
Często gdy w modlitwie proszę Boga o cos, przychodzi mi pewna mysl do głowy. A mianowicie: Jeśli to Bóg nas zna najlejpiej i wie co nam jest potrzebne do zycia i z czego wyplywa dobro dla nas, to czasem widocznie to dobro musi "uzyskac" dla nas zsylajac nam rozne cierpienia(choroba itp.) w takim razie po co prosic Boga o cokolwiek? Jesli to On wszystkim kieruje ,daje nam to czego potrzebujemy, bezgranicznie nas kocha...

Ale moze czasem byc tez tak,że człowiek sam zsyla na siebie jakies cierpienie (przeciez Bóg dal nam wolna wole, tez z milosci), wtedy zostaje tylko modlitwa przeproszenia...
Jedyna "sensowna" prosba to chyba o mądrość, zeby samemu sobie nie wyrzadzic krzywdy...
Bo po co modlic sie o zdrowie, czy zeby nie bylo wojen, przeciez skoro Bóg dal to wie po co... Czy jesli dal np.chorobe i ten ktos sie modli o zdrowie, to Bóg mimo tego dobra ktore mialoby moze z tej choroby wyplynac zaniecha tego? mozemy wplynac na decyzje Boga? Jesli to ma byc dla nas dobre to chyba powinnismy sie modlic o wypelnienie woli Bożej a nie kurczowo trzymac sie prosby o to zeby nas Bóg od czegos "uchronil"
Jaki jest sens tych wszystkich modlitw na karteczkach w kosciolach? O uzdrowienie,o zdanie egzaminu itp...

Odpowiedź:

Modlitwa to szkoła rozumienia Boga i Jego myślenia. Wiedząc kim jest odkrywamy z czasem, że nie trzeba się kurczowo trzymać własnych pomysłów, ale warto też zaufać Jego mądrości. Nie znaczy to jednak, ze prośby są niepotrzebne. Pan Bóg ma do wyboru wiele dróg. Może nasza prośba sprawi, ze wybierze dla kogoś drogę łatwiejszą? Przede wszystkim zaś taka prośba kształtuje.. nas samych. Mogę sobie myśleć na przykład, że Pan Bóg zrobi co chce z moją ciężko chorą znajoma i nic nie mówić. Decydując się przedstawić Bogu jej sprawę, poświęcam swój czas, swoje zaangażowanie. Czyli dają jej to, co dać mogę. Tak wzrasta moje człowieczeństwo, tak kształtuję swoją cnotę troski o bliźnich. A prośba wcale nie musi być kategoryczna. Mogę Panu Bogu o jej troskach opowiadać, mogę powiedzieć, że chyba dobrze by było, gdyby ją uzdrowił; mogę prosić, by jakoś osłodził jej ból, by zesłał dobrych pomocników, wiele jasnych i pogodnych dni mimo choroby...

Bo chyba by źle by się działo, gdyby pod pretekstem zaufania Bożej Opatrzności kryło się lenistwo (nie chcę się modlić) czy brak autentycznej troski o potrzeby bliźnich (niech się Pan Bóg o nią martwi, ja nie muszę)...

J.

więcej »