Monika 30.01.2009 17:28

Postanowiłam poprosić Was o pomoc bo nie wiem już co robić. Mam 37 lat. 8 lat temu przeżyłam głębokie nawrócenie po samobójstwie bliskiej osoby. Strasznie pokochałam Boga. Był dla mnie wszystkim. Celem mojego życia. Myślałam,że tak już będzie zawsze ale niestety tak się nie stało. Po kilku latach przestałam chodzić do Kościoła. Raczej z zaniedbania. Potem znow wróciłam. Od dwóch miesiecy znów odwróciłam się od Boga. Tyle,że tym razem chyba moja miłość zmieniła się w nienawiść. Nie potrafię już do Niego wrócić. Próbowałam chodzić do Kościoła ale będąc na Mszy klnę pod nosem nie wiedząc co tam robię, czując do Niego niechęć. Czy powinnam uczestniczyć we Mszy św.z taką wrogością do Boga? Próbowałam niedawno uklęknąć w domu i zmówić Ojcze Nasz i poprosić o wiarę.Nie potrafiłam.Robiłam to z obrzydzeniem. Nie mogę sie tak modlić przecież. Czy powinnam prosić Boga,żeby nauczył mnie kochać Go na nowo?Przecież albo się kogoś kocha albo nie.Jestem po nawróceniu. Chcę wrócić do Boga ale nie umiem pozbyć się tej wielkiej niechęci do Niego. Potrafię wulgarnie się do Niego odzywać. Nie wiem co jest powodem. Przypuszczam, że cierpienia, których już nie potrafiłam znieść. Nie umiem Boga już kochać. Chyba straciłam wiarę. Przecież na siłę nie da się kogoś kochać. Nie wiem co robić. Wiem, że są ludzie, którzy będąc w ciężkiej depresji omijają Kościół wielkim łukiem czując właśnie tą samą niechęć z powodu cierpień. Nie wiem czy powinnam przeczekać aż pokocham Boga na nowo, a jak się nie doczekam? Czy mogę iść do spowiedzi nie z potrzeby serca a wyłącznie rozumu? Nie wiem już co mam robić...

Odpowiedź:

Co robić... Do uczucia miłości nie możesz się zmusić, prawda. Ale możesz przynajmniej próbować zapanować nad niechęcią do Boga. Wydaje mi się, ze mogłabyś spróbować na modlitwie przedstawić Mu swój problem. Na zasadzie: "Panie Boże, Ty wiesz co się ze mną dzieje, że jestem często na Ciebie zła, że mam pretensje i Cię nie rozumiem. Zapewne nie mam racji, bo na pewno wiesz wszystko lepiej ode mnie. Więc proszę, weź ode mnie tę całą niechęć, daj zrozumienie"...

A spowiedź... Wydaje się, ze w twoim wypadku jest konieczna. Może trudno Ci odczuwać miłość do Boga, ale rozum podpowiada, ze to dobra droga, że trzeba żyć z Bogiem w przyjaźni. Bo co by się w życiu nie działo, i tak jest naszym dobrodziejem. Ty chcesz dobra. Więc z żalem jako uznaniem, że mimo wszystkich okoliczności jednak zrobiłaś coś złego, nie powinno być kłopotów... Spróbuj spowiednikowi przedstawić całą swoja sytuację... Szczerze, bez przemilczania zła czy jakichś bolesnych wydarzeń...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg