nd21 18.01.2009 21:37

Szczęść Boże!

Moje pytanie dotyczy pewnych kwestii w małżeństwie. Czy jeśli będąc z mężem i znajomymi w klubie idę potańczyć (mąż zostaje przy stoliku), i jeśli tańczę w taki sposób aby podobać się innym mężczyznom (proszę mnie źle nie zrozumieć - nie chodzi o jakiś lubieżny czy nieprzyzwoity taniec, jest on jednak w pewien sposób "zmysłowy") lub też chcę zwrócić uwagę któregoś mężczyzny (którego uważam za przystojnego) aby ze mną zatańczył to czy popełniam grzech ciężki? mam wrażenie że takie zachowanie wynika z chęci dowartościowania się. Oczywiście nie dopuściłabym się niczego więcej poza tańcem, w zasadzie nie chciałabym aby nawet żaden inny mężczyzna mnie dotykał w tańcu gdyż zapewne czułabym się niezręcznie i źle. dodam że mam dość wrażliwe sumienie i często przejmuję się rzeczami które w zasadzie nie są aż takie poważne.
mimo wszystko taka sytuacja ostatnio mi się zdarzyła. Po powrocie do stolika, do męża czułam okropne wyrzuty sumienia że mogłam w jakiś sposób kusić innych mężczyzn, że ujawniło się u mnie tak próżne uczucie. rozmawiałam nawet z mężem o tym, przeprosiłam i w najbliższą niedzielę poszłam do Komunii Św., do końca jednak nie jestem przekonana czy powinnam była wtedy, po tej sytuacji iść do Komunii.

Z góry dziękuję za odpowiedź.

P.s. Dziękuję że istnieje taki portal z możliwością zadawania pytań, pozdrawiam!

Odpowiedź:

Pragnienie podobania się, chęć, by ktoś zwrócił uwagę raczej trudno uznać za grzech, zwłaszcza poważny. Jeśli taniec nie był nieprzyzwoity, to wszystko jest w porządku. Tyle że odpowiadający nie bardzo czuje różnicę między tańcem lubieżnym, nieprzyzwoitym, a zmysłowym. Jeśli należy to rozumieć tak, że Pani zdaniem zmysłowość owego tańca nie przekraczała granic przyzwoitości, to nic złego, zwłaszcza poważnie złego się nie stało. I tak chyba należy sytuację ocenić, bo przecież Pani niczego więcej nie chciała...

J.

więcej »