kasia 31.08.2008 21:38
szczęść Boże,
Mam 21 lat. Mam trochę wątpliwości dotyczących sfery czystości. Na wakacjach, na rekolekcjach poznałam chłopaka (w moim wieku), z którym niewątpliwie bardzo dobrze mi się rozmawia. Traktuję go jako dobrego kolegę. Jest właściwie pierwszym chłopakiem, z którym tak dobrze mi się rozmawia. Przy okazji dodam, że nie jestem osobą bardzo otwartą, kilka lat temu miałam poważne problemy z poczuciem własnej wartości, czułam się nieakceptowana i nie wierzyłam we własne siły. Zamykałam się na ludzi... Ten chłopak pomógł mi się otworzyć, choć tak naprawdę wciąż jest to dla mnie trudne. Dodał mi pewności siebie. Wiem, że ma dziewczynę. Czasem powie coś miłego na mój temat, jakiś komplement, ale zastanawiam się (jestem wrażliwą osobą, kiedyś miałam duże problemy ze skrupułami) czy moje emocjonalne podejscie do tej znajomosci nie jest jakimś grzechem. Tym bardziej, że chcę żyć blisko Pana Boga, ale taka sytuacja jest dla mnie po prostu nowa. Czy jakieś miłe słowa pod jego adresem, w pewnym sensie "podryw" jest nie na miejscu z tej racji, że ma dziewczynę? Czy kokietowanie słowne, oczywiscie bez schodzenia na "niemoralne" tematy może być grzechem?
Kolejna moja wątpliwość: czy pragnienie bliskości z chłopakiem (chodzi mi o przytulanie, leżenie na jednym łóżku itp) jest grzechem? Czasem gdy kładę się spać, to przychodzą mi myśli, że chciałabym mieć kogoś koło siebie... Czy takie myśli powinnam od razu odrzucać? Proszę o wyjaśnienie.
Serdeczne Bóg zapłać za odpowiedź.