katarzyna 22.08.2008 13:14

Ostatnio trochę pokłóciłam się z koleżanką (można powiedzieć ze najlepsza, znamy sie od dziecka, mieszka niedaleko mnie.). Nie pierwszy raz sie klocimy ale po tym ostatnim razie wcale sie nie odzywamy do siebie, nawet "czesc" kiedy przechodzimy obok. ja w sumie nic do Niej nie mam, ale jest kilka kwestii które mnie od Niej odpychają (przeklenstwa, opuszczanie Mszy) dlatego wolalabym nie utrzymywac z Nia wiekszych, przejacielskich kontaktów, wystarczy mi wlasnie to "czesc". Lecz to sie wiaze z tym ze Ona wcale sie nie bedzie odzywac.

czy to jest grzech, kiedy sie widzimy a nie odzywamy sie ?

Bardzo zalezy mi na tej odpowiedzi.

Odpowiedź:

Grzechem, jest to, co jest złe (i to tylko to zło, które zależy od człowieka, bo trzęsienie ziemi, choć złe, nie jest grzechem).

Jak na takie pytanie ma odpowiedzieć mężczyzna, i to całkiem dorosły, który nie bardzo potrafi się wczuć w myślenie nastoletniej kobiety? U facetów, także tych dorastających, wszystko jest prostsze. Są przyjaciele, są koledzy. Nie ma tych, są inni. Przede wszystkim zaś nie ma czegoś takiego, jak deklaracja: jesteś moim przyjacielem, kolegą, a od teraz już nie jesteś. Wiec z męskiej perspektywy...

Nieodzywanie się do koleżanki jest jakimś złem. Na pewno. Więc jest też grzechem (zapewne niewielkim). Lepiej by było, gdybyście sobie wszystko dobrze wyjaśniły. Nie musisz wracać do wielkiej przyjaźni. Bardziej chodzi o to, by teraz nie żyć w gniewie, z złości. Trochę jak żona zdradzona przez męża. Spróbuj z nią porozmawiać. W imię waszej przyjaźni. Ne musicie się ze sobą zgadzać, ale chyba byłoby fajnie, gdybyście nie żywiły do siebie jakiejś urazy...

J.

więcej »