basia 29.07.2008 21:56

Bardzo silnie staram się żyć zgodnie z nauką Kościoła. Niestety często upadam. Szczególnie jeśli chodzi o współżycie z mężem. Staram się stosować NPR, ale są dni kiedy mąż jest natarczywy. Przeważnie szybko się modlę, żeby nie doszło do stosunku w czasie kiedy mam płodne dni, czasami uciekam się do dziwnego rozwiązywania tego problemu, np. wychodzę do sklepu, czy na spacer - a gdy nie mam innej mozliwości prowokuję do kłótni. Ale zdarza się, ze chcąc uniknąć kłótni z mężem zgadzam sie na stosunek przerywany. W większości przypadków tak jest, ze ja naprawdę takiego stosunku nie chcę i odrabiam "pańszczyznę", a niekiedy po takich namowach męża zgadzam się dobrowolnie z uczuciem przyjemności. Chcę podkreślić, ze mąż szanuje moje poglądy nt NPR, ale niestety też często jego pokusa jest większa.
Zawsze spowiadam się "z pańszczyzny i przyjemnosci" jednakowo, biorąc ten grzech na moje barki. Bóg jest na I miejscu ale jak mam uświęcić rodzinę jak od 8 do 16 dnia cyklu robię uniki przed własnym mężem.
Jest to trudne dla mnie, bo nie wiem jak to zrobić żeby wilk był syty i owca cała. Parę razy zobowiązałam się do Duchowej Adopcji chąc walczyć z tym grzechem. Też upadałam. Czułam się jeszcze gorzej, bo modliłam się o życie innego dziecka a sama nie dopuszczałam do poczęcia swojego dziecka. Chcę się nawet zapisać na kurs NPR.

Często uczestniczę we mszy św., co 2 tygodnie się spowiadam dzięki czemu wyeliminowałam na stałe z mojego życia kilka grzechów. Ale tego grzechu nie umiem na stałe wyplenić.
Uciekam się takze do św. Rity, która jest wzorem m.in. uległej żony impulsywnego męża, ale jak mam zachować szczere chęci do NPR a jednocześnie być uległą zoną ...?

Odpowiedź:

W grę wchodzi z jednej strony zachowanie jedności małżeńskiej, z drugiej szacunek dla celowości współżycia. Dobrze by było, gdyby też mąż chciał wziąć na siebie odpowiedzialność za wasze sprawy. Bo wydaje się, że póki co zmaga się Pani z problemem sama. On niezbyt się przejmuje (pisała Pani, że ją namawia do stosunków przerywanych)...

Problem dotyczy głownie tych sytuacji, gdy czerpie Pani z niemoralnego współżycia (bo zamkniętego na nowe życie) przyjemność. Bo rzeczywiście, gdy zgadza się Pani tylko dla zachowania poprawnych relacji z mężem, wtedy można mówić, że nie popełnia Pani grzechu, przynajmniej nie ciężki....

Co robić? Chyba ponawiać swoje starania. Czyli oddawać sprawę Bogu na modlitwie, tłumaczyć mężowi co i jak, jeśli na to nie zważa, unikać go w te dni. A jeśli to nie skutkuje "odrabiać pańszczyznę"... Niestety, trudno zwalniać z odpowiedzialność moralnej kogoś, kto jednak w grzechu drugiej osoby uczestniczy...

J.

więcej »