miki 27.06.2008 01:40

Szczęść Boże! Mam taki problem - kilka lat temu zakochałam się w żonatym mężczyźnie. Rozkochał mnie w sobie tym jak mnie traktował, "tym" wzrokiem, rozumieliśmy się bez słów, było cudownie się z nim spotykać... Nigdy nie powiedziałam mu o swoim uczuciu, nigdy niczego od niego nie oczekiwałam, na zewnątrz nie łaczyło nas nic poza rozmową... Ale chciałam jak najwięcej z nim przebywać-nie potrafiłam przestać o nim myśleć... Ograniczałam spotkania, choć nie zawsze mi to wychodziło. On zapewne domyślał się wszystkiego, jego żona byc może też... Zaczęło mnie to wszystko męczyć, modliłam się aby się skonczyło... W końcu zebrałam na tyle siły, aby praktycznie całkowicie zerwać tę znajomość. Teraz jednak męczy mnie to że nigdy się z tego nie wyspowiadałam. Zawsze usprawiedliwiałam się tym, że "przecież niczego złego nie robię". Moja miłość była bowiem czysta, nie przypominam sobie faktu, abym pożadała go fiycznie; ale mam wyrzuty że spędzał jakiś czas ze mną, a nie z rodziną.

Odpowiedź:

Skoro Cie ta sprawa męczy, to pójdź do spowiedzi i powiedz jak się sprawy miały. Najprawdopodobniej nie ma tu problemu nieważnych spowiedzi, bo w sumie chyba trudno tu mówić o jakimś grzechu ciężkim...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg