monia 26.06.2008 11:30
Wiem,że stosowanie jakiejkolwiek antykoncepcji jest grzechem i do tej pory z tym się zgadzałam, gdyż jestem praktykującą katoliczką. Od niedawna jestem mężatką. Mój obecny mąż na pól roku przed slubem zachorował na raka, obecnie jest po chemioterapii, wszystko jest ok, ale każdy lekarz zaleca że współżycie po chemioterapii musi być z zabezpieczeniem (prezerwatywa) gdyż oprócz czasowej bezplodności nasienie jest skażone, wiadoma sprawa. Po okresie dwóch lat dopiero wszystko wraca do normy. Czy to znaczy że ja mam czekać taki czas?Przed ślubem nie współżyliśmy nigdy gdyż czekaliśmy na ten piękny moment do ślubu, a teraz żeby nie zgrzeszyć musimy wystrzec się tej jedności???Skoro choroba nie była przeszkodą do zawarcia sakramentu małżeństwa, to czemu teraz mamy żyć w "separacji"?Przecież i tak narazie nie możemy mieć dzieci, i to wcale nie wynika z naszego egoizmu tylko z pozyższej sytuacji. Nie chcę przez to, co może nas łączyć ,trafić do piekła.