antek22 08.06.2008 01:33

Bardzo poruszyła mnie śmierć Agaty Mróz. Nie jestem kibicem siatkówki. Patrzę na jej walkę ze śmiercią od strony czysto ludzkiej a nie przez pryzmat wielkiej zawodniczki gwiazdy siatkówki. Przez 9 lat walczyła ze swoją chorobą. Nie kryła się z nią. Dzięki nagłośnieniu przez media choroby Agaty zebrano krew. Wielu ludziom pewnie to uratowało życie. Sukcesem Agaty było urodzenie dziecka mimo sprzeciwu lekarzy. Fakt ten był dla Niej jak swiatełko w tunelu - walcz dalej o życie BÓG daje ci nadzieje bo przecież chce naszego dobra cały czas. Nie pozwoli przecież skrzywdzić małej istotki pozbawiając ją matki. Następnie operacja przeszczepu szpiku kostnego w pierwszej fazie też przebiegała pomyślnie. Dalej była nadzieja że będzie dobrze że trzeba dalej walczyć pomimo bólu bo jest dla kogo żyć. Zabrakło może paru dni do szczęścia. Szczęściem w tym przypadku była wygrana z chorobą, szczęśliwe życie rodzinne, wychowanie córeczki.
BÓG kieruje naszymi drogami życia bo wie co dla nas jest dobre. Jak można pocieszyć i wytłumaczyć rodzinie pogrążonej w załobie dobrą intencją jej śmierci. Jak można pcieszyć męża i córkę że BÓG wybrał dobro dla zmarłej której tak niewiele brakowało do szczęścia

Odpowiedź:

Zdaje się, że mąż pani Agaty jakoś to sobie wszystko wytłumaczył. Pouczanie go chyba byłoby nie na miejscu. Tak to jest, ze czasem obserwatorzy gorzej sobie radzą z problemami niż Ci, którzy muszą się z nimi zmierzyć...

J.

więcej »