Monika,21 25.05.2008 15:10
Kilkanaście dni temu pisałam o moim umierającym ojcu.otrzymał już namaszczenie chorych.niestety ciągle jeszcze żyje, ciągle niewyobrażalnie cierpi. najgorsze jest to, ze jest całkowicie sparaliżowany, nie moze dać nam znaku o tym czy coś go boli czy nie. lekarze stwierdzili więc ze zbędne jest znieczulanie go bo on przecież jest nieprzytomny i nic nie czuje. jednak gdy patrzę na niego, na jego ciało podrywane jakimiś drgawkami, na wywrócone gałki oczne, słyszę rzęzienie z jego płuc, widzę jak czasem przełknie ślinę, ruszy ręką...mam watpliwości czy on napewno nic nie czuje. zresztą kto to moze wiedzieć w stu procentach! ta niepewność jest ponad moje siły. jeśłi on jednak wszysko odczuwa, dzień i noc, minuta po minucie, od 2 tyg i niewiadomo jak długo jeszcze, to jest to przecież istna droga krzyżowa. czy mogę mieć nadzieję, że zostanie on zbawiony właśnie poprzez swoje cierpienie? co do jego nawrócenia jestem raczej zdania że do niego nie doszło-jeszcze dzień przed znalezieniem sie w szpitalu "sączył swoją złość". ale czy cierpienie może zbawić?
dziękuję