martha 21.05.2008 08:07

Witam!
Na początku tego roku dowiedziałam się, że mój mąż z którym jestem związana już prawie 10 lat ma kogoś.

(...)

Proszę o pomoc, bo nachodzą mnie chwile zwątpienia w sens mojego trwania. Czy mogę modlić sie o to by w moim domu zapanowała miłość, skoro mój mąż mnie odpycha i nie chce mnie. Ostentacyjnie okazuje miłość naszemu dziecku, mnie nie dotyka i nie całuje, ukradkiem w nocy sie do niego przytulam, bo bardzo tego potrzebuję. Nie wiem czy mogę zrobić coś jeszcze? On powiedział, że chodzi do kościoła tylko dlatego, że ja chcę. Nigdy nie namawiam do pójścia, pytam tylko czy idziemy? Ostatnio sam zapytał na którą pójdziemy. Nie rozumiem tego co robi, czy człowiek może być aż tak fałszywy, czy zagubiony? Boję się że jest fałszem podszyte wszystko co mówi i robi. Że jak tylko przychodzi do pracy to kontaktuje się nią, do mnie pisze lub dzwoni sporadycznie - odnoszę wrażenie, ze wina obarcza mnie. Że rob mi łaskę pozostając ze mną. Mam się cieszyć z tego, że jest i niczego nie żądać , czy tak? To wszystko jest takie trudne.
Mamy mieszkanie, samochód, niczego na nie brakuje. Czy to jest kara za to że tak łatwo udało nam się osiągnąć jako taką stabilizację materialną, mamy tez zdrowe dziecko, sami tez nie cierpimy na żadne ciężkie choroby. Czy może za to kim byliśmy w przeszłości jako bardzo młodzi ludzie?
Nie wiem ile powinnam wybaczać, ile przyjąć "na klatę" czy dam rade?.

Odpowiedź:

Sporo tych Pani pytań, ale postaram się jakoś na wszystkie odpowiedzieć...

Przede wszystkim pytanie o to, czy dobrze Pani robi starając się uratować małżeństwo i modląc się za męża. Oczywiście. Skoro ślubowaliście sobie, że zostaniecie ze sobą aż do śmierci, to trzeba się starać zrobić wszystko, by wasze małżeństwo uratować. Wręcz nie powinna Pani rezygnować. Bo to byłoby wepchnięcie męża w ramiona kochanki...

Inną rzeczą jest jakich metod użyć. Trudno radzić, gdy nic o Pani i Pani mężu nie wiem. Tylko tyle co Pani napisała. A z doświadczenia wiem, że to co napisane może być mylące. Jednak chciałbym zwrócić Pani uwagę, że robienie mężowi scen najpewniej przyniesie skutek odwrotny od zamierzonego. Tylko wzmacnia jego niechęć do Pani. I gdy ma do wyboru rozhisteryzowaną żonę (przepraszam za słowo, ale on może to tak widzieć) i miłą, ciepłą kochankę, przestaje mieć wątpliwości, kogo wybrać.

Co robić? Chyba najlepiej byłoby odsunąć się trochę od niego. Jasno dać mu do zrozumienia, że choć bardzo Pani go kocha, jednak nie może Pani akceptować jego zdrad i krętactw. Niech widzi, że jest Pani gotowa raczej zostać sama, niż zgodzić sie na trójkąt. Bo tego Pani na pewno robić nie wolno...

Czy jest to kara za coś? Bez przesady. O rozwoju miłości dwojga zakochanych niegdyś osób decydują oni sami, a nie jakieś ślepe fatum. Owszem, koleje losu mogą wzrost miłości utrudniać (kłopoty, choroby), ale gdy wszystko układało się dobrze, wasza miłości zależy tylko od was samych; od waszych charakterów, stopnia zdolności do wyzbywania sie swojego egoizmu.

Bo chyba o to właśnie często w kłopotach małżeńskich chodzi: na ile kocham męża/żonę, a na ile swoje własne, dobre samopoczucie....

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg