wierzący 07.05.2008 09:21

Mam pewien problem, jak powinienem się zachować w danej sytuacji.
Otóż sprawa wygląda tak: mój kuzyn lubił wdawać sie w bijatyki (zresztą nie jest wyjątkiem w mojej rodzinie). Myślałem, że ze względu na swoją dziewczynę, która tego nie znosi już tego zaniechał, ale niestety. Ostatnio miałem gdzieś jechać z nim właśnie, z o dwa lata starszym od nas wujem, kuzynem 4 lata młodszym i kolegą - ale powiedziałem, że nie mogę, bo się musiałem uczyć.
Później mi opowiadał ten wujek traktowany przeze mnie bardziej jako rówieśnik.
Jechali wolno samochodem - przy drodze stała grupka (z siedmiu, ośmiu)"cwaniaczków", którzy uderzyli ich w karoserię. Wtedy ten mój "lubiący sie bić" kuzyn powiedział - "zatrzymaj się!" i wszyscy (czterej) wyszli z samochodu na tę grupkę i zaczęli się bić. Na szczęście jakoś w miarę dobrze się to zakończyło...

Zastanawiałem się ostatnio - a co gdybym z nimi jechał? jak powinienem się zachować, gdy wszyscy wyszli z samochodu?
Powinienem zostać w samochodzie i zostałbym uznany za tchórza - co wówczas z obroną bliźniego, o której mówi Kościół (głównie chodzi tu o 4 lata młodszego kuzyna). Czy też wysiąść (do czego byłbym zdolny, ale hamowało by mnie "nie zabijaj") i wziąć udział w bijatyce, gdy zaczną bić moją rodzinę w obronie własnej - czy też starać się odciągnąć mojego kuzyna od gościa, którego zaatakował - co by też uznano za tchórzostwo i możliwe, że by i mnie zaatakowano, wówczas musiałbym się bronić (choć co to za obrona, gdy się uczestniczy w ataku)?
Trochę namieszałem - ale chodzi mi tylko o to jak powinienem się zachować jako uczeń Chrystusa, jako katolik. Powiem, że słowa na niewiele by się tu zdały.

Odpowiedź:

Odpowiedź na to pytanie jest w zasadzie prosta: powinieneś zawsze starać się unikać krzywdy. Czyli bicia innych z jednej, a pozwolenia na bicie innych drugiej strony. Trudno podać jakieś bardziej szczegółowe wskazania, bo "dynamika" bójki jest zmienna. Ważne, owszem, by bójki nie wywoływać. Ale to że ktoś bijatykę wywołał nie usprawiedliwia skatowania go. Po prostu trzeba zawsze zachować rozsądną miarę i w miarę trzeźwą ocenę sytuacji... A oskarżeniami o tchrzóstwo w ogóle się nie przejmować...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg