18.04.2008 15:07
Zastanawiam się, gdzie jest granica krytycznego oceniania innych. I nie chodzi tu o obmawianie, plotkowanie o bliźnich, ale o myśli negatywne na temat innych ludzi. Siłą rzeczy te myśli zawsze będą subiektywne i być może nie do końca prawdziwe. Np. pracuję z koleżanką, która nie jest złą osobą, ale w moim odczuciu nie zawsze solidnie podchodzi do pewnych obowiązków. Denerwuje mnie, gdy tak "na odczepnego" je załatwia. Wtedy pojawiają się myśli, że ja zrobiłabym to rzetelniej, lepiej. Nie mogę zwrócić jej wprost uwagi, bo po pierwsze jest dużo starsza, po drugie jest moją przełożoną. Później mam wyrzuty sumienia, że jest to może ocena niesprawiedliwa, wynikająca z mojej przesadnej skrupulatności, ale z drugiej strony jakieś ziarenko prawdy w tej ocenie chyba jest. Nie dzielę się z innymi tymi poglądami i ona nie wie, że tak o niej myślę. Czy taka krytyka jest grzechem? Szczęść Boże