dani 17.04.2008 20:03

Mam 30 lat jestem samotny. Od paru lat kocham pewną kobietę, kocham ale nie pożądam nie pragnę aby była moja. Kilka miesięcy temu wysłałem jej list w którym spytałem o to czy mogę być jej przyjacielem. Nie dostałem żadnej odpowiedzi. Moje pytania to: czy to że chciałem jej powiedzieć co do niej czuję było wyrazem mojego egoizmu? Nie wiem tego na pewno, ale domyślam się, że ona ma już ukochaną osobę. Moje następne pytanie to: czy taka miłość jest grzechem jeśli myślę o niej ,modlę się za nią, życzę jej jak najlepiej nie pragnę jej dla siebie, nie pożądam a fakt że być może wkrótce będzie zamężna nie wywołuje u mnie zazdrości. Mam jeszcze pytanie odnośnie wyboru stanu, czy wskazania św. Pawła zawarte w pierwszym liście do Koryntian są nadal aktualne?, czy można się nimi kierować?. Czy życie w samotności może być drogą zbawienia czy moja miłość do tej kobiety nie jest przeszkodą w tej drodze?. Kocham najbardziej swojego Boga tak jak nakazuje mi największe przykazanie. Czy to w porządku że nie mam zamiaru łączyć się z nikim, a mimo to, poza Bogiem, to ta kobieta znajduje najwięcej miejsca w moim sercu?

Odpowiedź:

1. Czysta, bezinteresowna miłość nie jest grzechem. Z cała pewnością. To ze napisałeś owej kobiecie o swoich uczuciach na pewno też grzechem nie jest... Grzechem może być tylko to, co jest złe. W Twojej postawie nie widać nic złego.

2. W Kościele jest miejsce dla małżonków i osób samotnych. Na każdej z tych dróg można się zbawić...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg